Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że kara była zgodna z przepisami. Na karę 8550 zł, wymierzoną Hannie W. przez mazowieckiego inspektora transportu drogowego złożyły się: 8000 zł – za wykonywanie transportu drogowego bez licencji, 200 zł – za brak karty opłaty drogowej, 150 zł – za brak nazwiska kierowcy na wykresówkach i 200 zł – za nieprawidłowe działanie przyrządów kontrolnych i niezgodne oznaczenia na wykresówkach.
Wezwanie do uiszczenia grzywny wysłano do Hanny W., mimo iż w trakcie kontroli drogowej ustalono, że ciężarowy mercedes należał do Mirosława P. Za kierownicą siedział natomiast syn właścicielki sklepu Jakub W., niebędący pracownikiem ani jej, ani Mirosława P. Kontrolującym wyjaśnił, że ponieważ używany zazwyczaj samochód się popsuł, ciężarówka, którą na życzenie matki przewoził puste skrzynki, została użyczona przez znajomego. Nie miał jednak przy sobie żadnego dokumentu dotyczącego wykonywania transportu drogowego – czy to na podstawie licencji, czy na potrzeby własne. Okazał jedynie wykresówki w stanie, jak zapisali inspektorzy, nienadającym się do kontroli. W trakcie późniejszego postępowania Jakub W. przedstawił jeszcze wystawioną na Mirosława P. kartę roczną opłaty drogowej. Dowodu jej zapłacenia nie było jednak w samochodzie w trakcie kontroli.
Mazowiecki inspektor transportu drogowego zakwalifikował opisaną sytuację jako wykonywanie transportu drogowego, który wymaga licencji. Zgodnie z art. 4 pkt 4 ustawy z 6 września 2001 r. o transporcie drogowym (DzU z 2001 r. nr 125, poz. 1371 z późn. zm.) krajowy transport drogowy obejmuje m.in. przejazd drogowy wykonywany przez przedsiębiorcę pomocniczo w stosunku do działalności gospodarczej, niespełniający warunków, o których mowa w pkt 4 tego przepisu. Punkt ten określa, mówiąc najogólniej, wymogi, jakie powinny być spełnione do uznania transportu za przewóz na potrzeby własne. Ponieważ pojazd nie był prowadzony ani przez przedsiębiorcę, ani przez jego pracownika, nie został spełniony jeden z warunków przewozu na potrzeby własne. Zgodnie zaś z art. 5 wspomnianej ustawy wykonywanie transportu drogowego wymaga uzyskania odpowiedniej licencji – której Hanna W. nie posiadała.
W odwołaniu do głównego inspektora transportu drogowego Hanna W. argumentowała, że ani ona, ani jej syn nie wykonywali transportu drogowego. Przewóz skrzynek, związany z funkcjonowaniem sklepu, miał charakter grzecznościowy i nie był związany z celami zarobkowymi.
Jednakże zarówno GITD, jak i następnie Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznały decyzję mazowieckiego inspektora za zgodną z prawem. Gdy WSA oddalił skargę, Hanna W. złożyła skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Tym razem twierdziła, że decyzja o karze powinna być unieważniona, ponieważ została skierowana do podmiotu niebędącego stroną postępowania. Błędnie uznano, że właścicielka sklepu wykonywała transport drogowy, co wymagało licencji. Licencję trzeba mieć, jeżeli chce się prowadzić transport zarobkowy – przekonywała skarżąca. Skoro takiego transportu w rozumieniu przepisów ustawy ani ona sama, ani jej syn nie wykonywali, nie było podstaw do nałożenia na nią jakiejkolwiek kary.
– Organy administracji, a w ślad za nimi również WSA, rozważały, czy mamy w tym wypadku do czynienia z przewozem na potrzeby własne przedsiębiorcy czy z transportem drogowym – przypominał w trakcie rozprawy przed NSA adwokat Hanny W. – Jako przedsiębiorca Hanna W. nie może ponosić odpowiedzialności za osoby trzecie. Ani samochód nie był jej własnością, ani jego kierowca – jej pracownikiem, ani nie było żadnej umowy-zlecenia. Ustawa o transporcie drogowym nie definiuje co prawda przedsiębiorcy, ale w art. 96 ust. 1 odsyła do stosowania ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Zgodnie z zawartą tam definicją przedsiębiorcy nie był to przewóz realizowany przez przedsiębiorcę, ale przez osoby trzecie na potrzeby przedsiębiorcy. Skoro zatem mamy do czynienia z przewozem wykonywanym na potrzeby przedsiębiorcy i zostały spełnione warunki wymienione w art. 4 ust. 4 lit. c, nie można stosować sankcji wobec Hanny W.
NSA musiał odpowiedzieć na pytanie, czy Hanna W. jest przedsiębiorcą, i czy był to przewóz wykonywany przez przedsiębiorcę na potrzeby własne czy też transport drogowy na zasadach ogólnych. Wielu przedsiębiorców korzysta bowiem niejednokrotnie z różnych okazjonalnych przewozów wykonywanych np. przez członków rodziny.
Sąd doszedł do wniosku, że w świetle ustawy o swobodzie działalności gospodarczej Hanna W. prowadziła działalność gospodarczą. Funkcjonowanie sklepu wymaga m.in. transportu. Nie jest to wprawdzie przedmiotem działalności gospodarczej skarżącej, lecz taki transport wykonywany jest pomocniczo. Ustawodawca przewidział w takich wypadkach przewozy na potrzeby własne. Muszą być jednak wówczas spełnione określone warunki, o których mowa w art. 4 pkt 4 ustawy o transporcie drogowym. W tym wypadku nie zostały spełnione – ocenił NSA. Samochód nie był prowadzony przez przedsiębiorcę lub jego pracowników, jak tego wymaga art. 4 pkt 4 lit. a. Jeżeli zatem nie chodzi o przewóz na potrzeby własne, w rachubę wchodzi jedynie wykonywanie transportu drogowego na zasadach ogólnych. A to wymaga posiadania licencji. Ustawodawca nie przewidział tu żadnych wyjątków, a ustawa nie pozostawia żadnej możliwości innej oceny decyzji o nałożeniu kary. Zarzuty o skierowaniu jej do podmiotu niemającego przymiotu strony okazały się więc chybione i NSA oddalił skargę (wyrok z 10 czerwca 2008 r., II GSK 147/08).