Przedstawiciel handlowy pracujący od poniedziałku do piątku w Warszawie dostaje często polecenie podróży służbowej w sobotę i niedzielę w celu świadczenia pracy na targach i wystawach. Tym razem wyjechał służbowym samochodem zaraz po pracy w piątek o godz. 18, na miejscu był o godz. 24, a z powrotem w domu o północy z niedzieli na poniedziałek (w poniedziałek rozpoczął pracę normalnie o godz. 9). Pracodawca nie ma sobie nic do zarzucenia, gdyż wypłaca pracownikowi należną dietę, za czas pracy w sobotę przyznaje mu na jego wniosek dzień wolny od pracy (w okresie mniejszego natężenia pracy), a za czas świadczenia pracy w niedzielę, poza normalnym wynagrodzeniem, wypłaca dodatek w wysokości 100 proc. wynagrodzenia. Nie zostaje także przekroczony tygodniowy limit czasu pracy w przyjętym okresie rozliczeniowym. Mimo to pracownik czuje się przemęczony i pyta, czy należy mu się jakaś dodatkowa rekompensata za czas spędzony w drodze podczas podróży służbowych.
Niewątpliwie czasem pracy w podróży służbowej, za który pracownikowi należy się wynagrodzenie (ew. z dodatkiem za godziny nadliczbowe), jest czas, w którym faktycznie świadczył pracę. Także za czas dojazdu i powrotu z podróży służbowej, który przypada na godziny będące normalnymi godzinami pracy według harmonogramu czasu pracy pracownika, ma prawo do wynagrodzenia, jakby świadczył pracę.
Co jednak, gdy podróż wykracza poza normalny rozkład czasu pracy, tak jak w przedstawionej sytuacji?
Spór o przyznanie pracownikom prawa do wynagrodzenia za czas odbywanej podróży należy rozpatrywać w kontekście znowelizowanych kilka lat temu przepisów kodeksu pracy (art. 132 i art. 133), które dostosowały polskie prawo do przepisów unijnych gwarantujących pracownikowi minimalny odpoczynek dobowy (11-godzinny) i tygodniowy (35-godzinny). Prawo do odpoczynku zagwarantowane jest także w Konstytucji RP.
Próbą wyjścia naprzeciw powyższym regulacjom, a jednocześnie pogodzenia interesów pracodawców z interesami pracowników i zwolenników ochronnej funkcji prawa pracy, jest stanowisko wyrażone w tej kwestii przez Sąd Najwyższy w wyroku z 23 czerwca 2005 r. (II PK 265/2004).
SN stwierdził, że czas dojazdu i powrotu z podróży służbowej nie może być rozpatrywany w kategorii czasu pracy w rozumieniu art. 128 kodeksu pracy, gdyż podróżujący pracownik nie jest w tym czasie w dyspozycji pracodawcy w miejscu wyznaczonym do świadczenia pracy. Podróż służbowa oznacza bowiem wykonywanie zadań określonych przez pracodawcę poza stałym miejscem pracy, w terminie i w miejscu wskazanym w poleceniu wyjazdu na delegację.
Z drugiej strony czas dojazdu i powrotu z delegacji przypadający na godziny normalnego rozkładu czasu pracy podlega wliczeniu do jego normy (nie może być od niej odliczony). Jednocześnie, w zakresie wykraczającym poza obowiązujący pracownika rozkład czasu pracy, czas samej podróży ma znaczenie w sytuacji, w której uszczupla ona limity odpoczynku gwarantowanego przez kodeks pracy. W związku z tym, jeśli czas spędzony w podróży związanej z delegacją narusza limity wypoczynku, to pracownikowi należy się czas wolny, a jeśli jego przyznanie nie jest możliwe – dodatkowe wynagrodzenie.
W opisanej sytuacji pracodawca już samym poleceniem wykonywania pracy bez dnia przerwy narusza ustawowe gwarancje tygodniowego odpoczynku. Dlatego powinien udzielić pracownikowi (zwłaszcza jeżeli on o to wnosi) dodatkowego dnia wolnego, najlepiej zaraz po powrocie z delegacji.
Jeśli pracodawca tego nie zrobi, musi się liczyć z koniecznością dodatkowego zrekompensowania pracownikowi czasu spędzonego w podróży w okresie, w którym powinien on korzystać z dobowego czy tygodniowego (przypadającego według kodeksu pracy w niedzielę) odpoczynku, udzielając mu odpowiedniego czasu wolnego od pracy. W razie nieudzielenia czasu wolnego do końca okresu rozliczeniowego lub w razie ustania stosunku pracy pracownik może się domagać wypłaty ekwiwalentu pieniężnego. Dopóki kodeksowe przepisy dotyczące czasu pracy będą niekompletne, kwestia wynagradzania pracowników za czas podróży służbowej będzie budzić kontrowersje. Można jednak z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że do czasu wprowadzenia odpowiednich przepisów regulujących relację między podróżą służbową a gwarancjami odpoczynku orzecznictwo sądów pracy będzie szło w kierunku wyznaczonym przez cytowane orzeczenie Sądu Najwyższego.