To sentencja wyroku SN z 6 lutego 2007 r. (II PK 187/06).
W takiej sytuacji świadczenie ma charakter uznaniowy, a jego przyznanie zależy od woli wspólników. Józef A. był przez trzy lata etatowym prezesem zarządu kopalni węgla brunatnego. Nadzwyczajne zgromadzenie akcjonariuszy postanowiło w sierpniu zmienić zasady gratyfikowania członków zarządu spółki. M.in. skasowali obowiązkowe odprawy należne w razie zwolnienia lub odwołania, wprowadzając dobrowolne.
O ich przyznaniu w wysokości trzech miesięcznych pensji rozstrzygała każdorazowo rada nadzorcza według swobodnego uznania. Jak bardzo było swobodne, Józef A. przekonał się wkrótce, w lutym 2004 r., kiedy to rada zdecydowała się rozstać z całym zarządem.
Jego wniosek o odprawę odesłała z kwitkiem, a pieniądze dostał inny członek zarządu, będący ponoć w trudnej sytuacji zdrowotnej i rodzinnej. Pracownik złożył pozew o ponad 36 tys. zł. Sąd rejonowy przyznał mu je, twierdząc, że zapis w umowie o pracę „w razie rozwiązania stosunku pracy lub odwołania może być przyznana odprawa” oznacza oblig jej wypłacenia.
Sąd drugiej instancji był innego zdania. Według niego jest to świadczenie uznaniowe, zależne wyłącznie od woli pracodawcy. Jeśli ten jej nie przyzna, zatrudnionemu nie przysługuje roszczenie.
Nie podzielił też argumentu o naruszeniu zasady równego traktowania pracowników. Reguła ta nie oznacza przecież przyznawania wszystkim takich samych świadczeń. Nakazał więc zwrócić pieniądze spółce.
– Odprawa o takiej charakterystyce nie jest wynagrodzeniem za pracę i nie stwarza prawa do jednakowego wynagrodzenia w rozumieniu art. 183c kodeksu pracy – poprał go SN.Dlatego też SN oddalił skargę kasacyjną byłego członka zarządu.