Rz: Wykorzystując klasyczne zagrania procesowe, takie jak składanie wniosków o wyłączenie sędziego czy o zwolnienie od kosztów, potencjalny upadły jest w stanie wydłużać postępowanie. Zwykle zmniejsza to wielkość masy majątkowej przeznaczonej w dniu ogłoszenia upadłości do podziału między wierzycieli – pisze nasz czytelnik. Co pan na to?
Piotr Zimmerman:
Pytaniem zasadniczym jest nie to, czy upadłemu powinny służyć wszelkie uprawnienia procesowe, dzięki którym ma szanse na sprawiedliwe rozstrzygnięcia, bo to jasne, że powinny. Kwestią zasadniczą jest takie skonstruowanie postępowania upadłościowego, żeby, korzystając z tych praw, upadły nie miał szans na uszczuplenie majątku. Jak w wypadku każdego kompromisu przyspieszenie i usprawnienie procedury łączy się z pewnym ograniczeniem prawa do obrony. Nie można jednak w tych sprawach przesadzać, o czym systematycznie przypomina Trybunał Konstytucyjny. Ostatnio uznał za niekonstytucyjny kolejny przepis prawa upadłościowego dający sędziemu komisarzowi prawo do decyzji, od której nie ma odwołania. Inaczej mówiąc, nie widzę już pola do ograniczania uprawnień potencjalnych upadłych w postępowaniu o ogłoszenie upadłości.
Wskazuje się też na brak kompleksowej regulacji dotyczącej działań przyszłego upadłego w okresie między złożeniem wniosku o ogłoszenie upadłości a jego rozpatrzeniem. W szczególności na możliwość wykonywania przez upadłego praw z posiadanych udziałów w innych spółkach.
Ten brak szczegółowej regulacji jest celowy i słuszny. Nie można bowiem przewidzieć wszystkich sytuacji, w których trzeba zabezpieczyć majątek, i z góry określić, w jaki sposób to zabezpieczenie powinno być dokonane. Sąd upadłościowy dysponuje jednak pełną swobodą i powinien w postanowieniu o zabezpieczeniu wskazać na konkretne ryzyko i stosownie do niego pozbawić dłużnika określonych uprawnień, w tym wykonywania praw z udziałów w spółkach. Takie postanowienie ma tę zaletę, że jest skuteczne od chwili wydania, czyli nawet zażalenie nie powoduje pozostawienia majątku bez ochrony. Odpowiednia inicjatywa wierzyciela umiejącego uprawdopodobnić, że w wyniku czynności dokonywanych lub planowanych przez upadłego jego majątek ulegnie uszczupleniu, powinna zawsze prowadzić do zabezpieczenia majątku.
Czy obowiązujące prawo stwarza dostateczne przeszkody, aby przedsiębiorca zagrożony niewypłacalnością nie minimalizował masy majątkowej, np. przez utworzenie innej spółki, do której przeniesie najbardziej wartościowe przedmioty? Do majątku upadłego wchodziłyby wtedy jedynie udziały w spółce córce, która jest jednak samodzielnym podmiotem i nie odpowiada za długi matki.
Rzeczywiście trudno dowieść, że wprowadzenie przez dłużnika zamiast konkretnych składników majątkowych, mających tę samą wartość, udziałów w spółkach zależnych jest ze szkodą dla wierzycieli. Niestety, z tej drogi nieuczciwi dłużnicy korzystają coraz częściej. Chcąc zapewnić bezpieczeństwo wierzycielom, nie można jednak dążyć do ograniczenia takich uprawnień, gdyż to hamowałoby rozwój przedsiębiorczości. Powinno się natomiast opracować zasady odpowiedzialności spółek wewnątrz tej samej grupy kapitałowej. Polskie ustawodawstwo cierpi bowiem na całkowity brak regulacji w tym zakresie, co niewątpliwie osłabia pozycję wierzycieli. Pozostają wprawdzie instrumenty tradycyjne, np. przepisy o bezskuteczności z prawa upadłościowego, brak im jednak wystarczającej precyzji.
Czy jednak prawo upadłościowe nie powinno wyraźniej dopuszczać zabezpieczeń, które uniemożliwiałyby dłużnikowi wykonywanie praw z udziałów w spółce zależnej, a tym samym wyprowadzanie z niej majątku?
Jak wspomniałem, rzecz nie w treści ustawy, ale we wniosku wierzyciela i odpowiednim wykorzystaniu dowodów przezeń złożonych przez sąd upadłościowy. Sąd ma tu całkowitą swobodę i może zakazać dowolnej aktywności biznesowej dłużnika, w tym np. wykonywania prawa z udziałów w spółkach zależnych. Zawsze można w trybie zabezpieczenia odebrać dłużnikowi zarząd majątkiem, doprecyzowując w postanowieniu, że odbiera się również prawa z udziałów w całości.
W ocenie niektórych wierzycieli postępowania o ogłoszenia upadłości są nadmiernie wydłużane. Czy wierzyciel może wpływać na ich przyśpieszenie?
Jeśli opóźnienie wynika z uczciwego realizowania przez dłużnika jego prawa do obrony, nie ma takiej możliwości. Te niedogodności powinny być jednak zawsze rekompensowane możliwie szerokim i dopasowanym do konkretnej sytuacji zabezpieczeniem. Oczywiście, o ile wniosek wierzyciela jest odpowiednio umotywowany i uprawdopodobniony.