Cierpi na tym wizerunek wymiaru sprawiedliwości, ale przede wszystkim petenci sądów, w tym przedsiębiorcy. O tym, co zrobić, by poprawić funkcjonowanie sądów, dyskutowali uczestnicy panelu zorganizowanego przez adwokaturę podczas pierwszego dnia Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, nad którym „Rzeczpospolita" objęła patronat medialny.
Czy wyrok sądu gospodarczego dla podsądnych to ruletka? Jak wprowadzić specjalizację sędziów? To tylko kilka kwestii, jakie poruszono.
Z debaty wyłonił się obraz Polski jako kraju, w którym przedsiębiorca zmuszony iść do sądu uiszcza najwyższe opłaty w całej UE. A gdy sprawa trafi na wokandę, może się okazać, że sędzia, który rozpoznaje jego spór, nie ma wystarczającej wiedzy, by wydać orzeczenie. Wtedy powoływany jest biegły, którego wiedzy też nikt nie weryfikuje.
– Biegli sądowi to wielki problem polskiego wymiaru sprawiedliwości. Biegłym może być każdy. Decyduje o tym prezes sądu okręgowego, który wpisuje na listę danej specjalizacji. Pytanie, jak prezes sądu, nie będąc specjalistą, weryfikuje wiedzę specjalisty – pytał adwokat Roman Kusz, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Katowicach.
Optymizmem nie napawa również czas rozpoznania spraw, choć nie jest to tylko nasz problem. Z danych Rady Europy wynika np., że czas trwania procesów w Niemczech to 192 dni, w Polsce – 203.
Biorący udział w panelu nie mieli wątpliwości co do jednego: ciągłe zmiany w prawie nie pomagają w budowaniu zaufania do wymiaru sprawiedliwości.