Przypomnijmy, iż sprawa miała swój początek . Wówczas nauczycielka matematyki Zespołu Szkół Sportowych nr 1 w Krapkowicach, Grażyna Juszczyk zdjęła krzyż ze ściany pokoju nauczycielskiego w państwowej szkole, w której uczyła i uczy do dziś. Po kilku tygodniach brak krzyża zauważyła dyrekcja szkoły. Wówczas zwołano zebranie. Po nim do dyrekcji zaczęły spływać donosy na Juszczyk. Na korytarzach miało rozpocząć się szeptanie i obgadywanie. Kobieta twierdziła, że czuła się upokorzona. Skierowała sprawę do sądu pracy, oskarżająć dyrektorkę placówki o dyskryminację ze względu na bezwyznaniowość. Powołała się też na artykuł kodeksu pracy, dotyczący molestowania psychicznego.

We wrześniu 2016 roku Sąd Okręgowy w Opolu uznał, że nauczycielka była dyskryminowana ze względu na swoje poglądy, i zasądził 5 tys. złotych odszkodowania i przeprosiny w lokalnych mediach. W lutym tego roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu oddalił apelację prokuratora i Zespołu Szkół Sportowych nr 1 w Krapkowicach.

Mimo, iż wyrok jest prawomocny, sprawa wróci na wokandę. Tym razem Sądu Najwyższego. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", Prokuratura Regionalna we Wrocławiu składa kasację od wyroku. Jej zdaniem sąd miał źle zinterpretować zachowania wobec nauczycielki, które uznał za dyskryminację. - Powódka miała świadomość, że jej zachowanie wywoła sprzeciw u pozostałych współpracowników, jak również to, że ich reakcje będą emocjonalne - brzmi uzasadnienie.