Krzysztof Łyszyk, radca prawny z kancelarii KKLW Kurzyński Kosiński Łyszyk i Wspólnicy: Zapewne skutki ustawy ograniczającej handel ziemią rolną nie pozostaną bez wpływu na spółki, które posiadają ziemię rolną. Nie tylko na spółki działające w branży rolniczej ale na wszystkie, które posiadają grunt rolnicze. Takie podmioty będą podlegały szeregom ograniczeń.

Transakcje dotyczące kupna, czy sprzedaży ziemi w przypadku spółek nie będą mogły być przeprowadzane swobodnie. Pojawią się też wątpliwości, jaki grunty należy uznać za rolniczy a jaki nie. Transakcje takie będą ograniczone dwoma decyzjami, a mianowicie:

- zgodą Agencji Nieruchomości Rolnej, oraz

- prawem pierwokupu.

Zapewne ANR nie zostanie wyposażona w taki budżet, żeby móc z tego wykupu korzystać bez ograniczeń, ale ktoś kto zdecyduje się na transakcję, musi się liczyć z tym, że Agencja być może skorzysta z tego prawa. Ponadto sam fakt, że przed dokonaniem transakcji Agencja będzie miała prawo przeglądać dokumenty spółki w celu weryfikacji ryzyka, czy nie nabywa innych obciążeń, będzie już problemem.

Reklama
Reklama

Ustawa jest problemem dla wszystkich sektorów posiadających nieruchomości: magazyny, otuliny wokół fabryk itd. Duży problem odczują deweloperzy, którzy posiadają banki ziemi, z których nie będą mogli skorzystać.

Zabiegi ze spółką córką i spółką matką i przenoszeniem między nimi ziemi rolnej pozwolą uniknąć ostrych rygorów ustawowych.

Mam wrażenie, że możliwość tworzenia spółki córka-matka w celu uniknięcia ostrych rygorów ustawowych, jest zbiegiem celowym dającym możliwość obejścia prawa pierwokupu. Ziemię rolną nie przekraczająca 5 hektarów firmy mogą „zaparkować" w spółkach celowych, powyżej 5 hektarów muszą umożliwić prawo pierwokupy ANR.

Ponadto przedsiębiorcy, którzy nabyli ziemię rolną przez 10 lat muszą ją wykorzystywać dla celów rolniczych. Nie mogą jej wydzierżawić ani oddać innym podmiotom. Z punktu widzenia wielu firm będzie to nie do zaakceptowania.

Obserwuję od połowy roku większą aktywność podmiotów posiadających grunty bez planów zagospodarowania przestrzennego, duże firmy miały świadomość skutków nowych przepisów i rynek się do tego przygotowywał.

Największy problem dotyczy tych, którzy nie są związani z rolnictwem i to oni dostaną rykoszetem.

Zobacz wideo: Łyszyk w #RZECZoPRAWIE