Przypomnijmy, że ulga B+R daje możliwość dodatkowego wykorzystania wydatków na badania i rozwój. Oprócz zaliczenia do kosztów PIT/CIT (czyli pomniejszenia przychodu) możemy je też odliczyć od dochodu. Niektórzy przedsiębiorcy nawet w 200 proc.

Jak przypomina na łamach „Rzeczpospolitej” Przemysław Wojtasik, katalog wydatków objętych preferencją, tzw. kosztów kwalifikowanych, znajduje się w art. 18d ust. 2 ustawy o CIT. Są w nim m.in. wydatki na ekspertyzy, opinie, usługi doradcze czy wyniki badań naukowych. Powinny mieć związek z działalnością badawczo-rozwojową i muszą być wykonane przez podmioty wymienione w określonych przepisach ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Są to m.in. uczelnie, instytuty badawcze, instytuty naukowe PAN, Polska Akademia Umiejętności.

Autorzy projektu ustawy deregulacyjnej, którą niedawno zaprezentowało Ministerstwo Rozwoju i Technologii, doszli do wniosku, że współpraca z tymi jednostkami naukowymi w praktyce nie zawsze jest możliwa i uzasadniona. Proponują likwidację tego warunku i uznanie za koszty kwalifikowane wszystkich analiz, także wykonanych przez podmioty, które nie posiadają statusu jednostki naukowej.

To nie wszystko, ustawa deregulacyjna poszerza także katalog wydatków objętych ulgą na badania i rozwój. Znajdą się w nim również koszty przeglądów, konserwacji oraz kalibracji aparatury naukowo-badawczej wykorzystywanej wyłącznie w prowadzonej działalności badawczo-rozwojowej. A także wydatki na specjalistyczny transport towarów (one również muszą być wykorzystywane wyłącznie w działalności badawczo-rozwojowej). Jest jednak zastrzeżenie – korzystanie z aparatury bądź towarów nie może wynikać z umowy zawartej z podmiotem powiązanym (w rozumieniu art. 11a ust. 1 pkt 4 ustawy o CIT).