Andrzej Malinowski, który w czwartek ma przekazać przewodnictwo w RDS wicepremierowi Jarosławowi Gowinowi, zarzuca Dudzie i Kaźmierczakowi, że od 4 marca 2020 r. nie biorą udziału w posiedzeniach Rady. Jednocześnie przez ostatnie 8 miesięcy pobierali specjalny ryczałt. Jak ustaliła Rzeczpospolita chodzi o kwotę około 3 tys zł miesięcznie, w związku z tym łącznie do zwrotu może być nawet po około 25 tys zł, od każdego z wezwanych.

Odchodzący przewodniczący RDS konieczność zwrotu pieniędzy uzasadnia tym, że zgodnie z art. 27 ust 3 ustawy o Radzie Dialogu Społecznego osoby powołane do jej składu uczestniczą osobiście w pracach Rady. Ryczał pobrany jako nienależny podlega zwrotowi na podstawie art. 405 kodeksu cywilnego, jako bezpodstawne wzbogacenie.

Czytaj także: Zamach na dialog społeczny? Premier zyskał nowe uprawnienia

W obu przypadkach wezwanie dotyczy także pozostałych przedstawicieli tych organizacji, którzy w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy nie brali udziału w pracach Rady.

Wezwanie do zwrotu ryczałtu to kolejna odsłona konfliktu jaki od miesięcy trwa w RDS. Piotr Duda i Cezary Kaźmierczak w marcu tego roku zawiesili jednostronnie swój udział w posiedzeniach Rady jako wyraz niezgody na objęcie w niej przewodnictwa przez Andrzeja Malinowskiego prezydenta Pracodawców RP i udziału w jej pracach także innych osób, za którymi ciągnie się współpraca w przeszłości ze służbami PRL.

Reklama
Reklama

W odpowiedzi Andrzej Malinowski stwierdził w marcu 2020 r.: - W 1997 r., kandydując do sejmu RP, złożyłem stosowne negatywne oświadczenie lustracyjne. Złożyłem je świadomy odpowiedzialności w tej kwestii - powiedział Malinowski. I zarzucił Dudzie i Kaźmierczakowi destabilizację prac Rady.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że wszystkich członków w skład Rady powołał wcześniej Prezydent Andrzej Duda.