Sąd Najwyższy zajął się wczoraj pytaniem pierwszego prezesa o interpretację przepisów ustawy z 1 lipca 2009 r. o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego dla pracowników i przedsiębiorców (dalej: ustawa antykryzysowa).
Obowiązujące od 22 sierpnia 2009 r. do 31 grudnia 2011 r. przepisy dopuszczały zatrudnienie na umowie terminowej najwyżej przez 24 miesiące. Nie przewidywały jednak sankcji za przekroczenie tego ograniczenia. Tysiące osób na umowach terminowych zainteresowanych przekształceniem ich w bezterminowe nie wiedziały więc, czy powinny występować z roszczeniem do sądu pracy z żądaniem ustalenia stosunku pracy na czas nieokreślony, czy też umowa przekształcała się w bezterminową z mocy prawa.
Sąd Najwyższy w uchwale z 23 września 2014 r. uznał, że przy interpretowaniu przepisów ustawy antykryzysowej najlepiej skorzystać ze sprawdzonych już w kodeksie pracy rozwiązań. Sędziowie przyjęli, że po przekroczeniu dozwolonego okresu 24 miesięcy umowa automatycznie przekształca się w bezterminowy angaż.
– Ograniczenia dotyczące zawierania umów na czas określony, zarówno te zawarte w art. 25¹ kodeksu pracy, przewidujące limit trzech umów na czas określony, jak i przewidziane w art. 13 ust. 1 ustawy o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego dla pracowników i przedsiębiorców, wywodzą się z dyrektywy 99/70 dotyczącej porozumienia ramowego w sprawie umów na czas określony. Mają ten sam cel i taka sama powinna być sankcja za naruszenie tych przepisów –tłumaczyła Katarzyna Gonera, sędzia Sądu Najwyższego.
A wspomniany art. 25¹ k.p. przewiduje przekształcenie terminowej umowy w bezterminową z mocy prawa. Wynika z tego, że pracownicy nie musieli nic robić, żeby po przekroczeniu dozwolonego okresu zatrudnienia terminowego skorzystać z przywilejów związanych z zatrudnieniem na czas nieokreślony – dłuższych okresów wypowiedzenia czy obowiązku uzasadnienia rozwiązania takiej umowy.
sygnatura akt: III PZP 2/14