Sąd Najwyższy zajął się ostatnio sprawą ochroniarzy pracujących na etacie w jednej firmie i jednocześnie na zleceniach w drugiej. Obie firmy miały tych samych właścicieli i były powiązane kapitałowo.

Zabieg miał służyć m.in. ominięciu obowiązku wypłaty dodatków za nadgodziny. Czas pracy ochroniarzy był rozliczany na jednej liście. Część tego czasu, w wymiarze określonym w kodeksie pracy (osiem godzin dziennie i 40 godzin w tygodniu), była rozliczana w firmie, w której ochroniarz miał etat. Wszystko, co ochroniarze przepracowali powyżej tego limitu, było jednak rozliczane przez drugą spółkę jako wynagrodzenie z umowy-zlecenia. Druga firma nie musiała odprowadzać od wynagrodzenia ze zlecenia składek do ZUS.

Zdaniem sądu rejonowego, do którego trafiły pozwy ochroniarzy o wynagrodzenie za nadgodziny, doszło tu do nadużycia przewagi ekonomicznej przez pracodawcę. We wstępnym wyroku, oceniającym zasadność żądań ochroniarzy, sąd uznał, że świadczenie przez nich jako zleceniobiorców tej samej pracy, jaką określono im w etatach, stanowiło obejście przepisów o czasie pracy.

W wyniku apelacji pracodawcy sąd okręgowy stwierdził, że należy się tu odwołać do koncepcji pracodawcy w znaczeniu ekonomicznym. Trudno było bowiem stwierdzić, kiedy dany pracownik wykonywał swoje obowiązki w związku z zatrudnieniem na etacie, a kiedy jako zleceniobiorca.

Jednocześnie sąd uznał, że poprzez rozliczanie części czasu pracy na podstawie umowy-zlecenia doszło tu do nadużycia prawa, w związku z czym zawarte z pracownikami zlecenia są nieważne na mocy art. 58 kodeksu cywilnego.

Jeden pracodawca czy...

Sąd Najwyższy uwzględnił skargę kasacyjną pracodawcy. Nie dlatego, aby była ona słuszna. Firma zaprotestowała w niej przeciw uznaniu zleceń za umowę o pracę i nałożenie obowiązku zapłaty składek (II PK 50/13).

Sąd Najwyższy zakwestionował to rozstrzygnięcie, ponieważ jego zdaniem sądy powinny się zdecydować, jaką koncepcję walki z nadużyciami powinni zastosować sędziowie.

Przyjęcie koncepcji pracodawcy w znaczeniu ekonomicznym oznaczałoby, że nie ma znaczenia, jak nazywają się firmy zawierające umowy z pracownikiem. Obie byłyby traktowane jak jeden pracodawca. W tym wypadku umowa-zlecenie zawarta z pracownikiem powodowałaby obowiązek zapłaty pełnych składek na ubezpieczenia społeczne. Takiemu pracownikowi nie przysługiwałoby jednak wynagrodzenie za nadgodziny.

... obejście prawa

Przyjęcie zaś, że doszło do nadużycia prawa i umowy- zlecenia zawartej z inną spółką z tej samej grupy kapitałowej, jest nieważne, miałoby zupełnie inne skutki prawne. Pierwotny pracodawca miałby wtedy obowiązek zapłacić nie tylko składki do ZUS, ale także pełne wynagrodzenie za nadgodziny za czas przepracowany na zleceniu.

– W razie przyjęcia koncepcji nieważności czynności prawnych zawartych w celu obejścia prawa można skuteczniej osiągnąć efekt w postaci przypisania jednemu z podmiotów w grupie spółek zadań pracodawcy, a co za tym idzie – odpowiedzialności np. z tytułu wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych – stwierdziła Małgorzata Gersdorf, sędzia SN, w uzasadnieniu do wyroku.

Zdaniem SN taką interpretację przepisów należałoby jednak stosować wyjątkowo. Nie można bowiem kwestionować zasady prawnej odrębności i odpowiedzialności poszczególnych spółek wchodzących w skład grupy kapitałowej.

– To bardzo ważny wyrok, który może mieć ogromne konsekwencje dla pracodawców – mówi Monika Gładoch, ekspert Pracodawców RP. – Pokazuje on, że sądy zaczynają zmieniać dotychczasowe rozumienie pojęcia pracodawcy jako podmiotu zarządzającego pracą, w kierunku właściciela, który czerpie zyski z zatrudnienia.

Opinia dla „Rz"

prof. Arkadiusz Sobczyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego

Z tego wyroku płyną dwa wnioski. Pierwszy jest taki, że choć SN pozostawia sądowi rozstrzygnięcie, które z rozwiązań powinien zastosować, to niechętnie patrzy na pomysł wprowadzenia do naszego porządku nowego pojęcia: pracodawcy ekonomicznego. Byłby to ogromny przełom w prawie pracy. Drugi wniosek jest taki, że choć nadużycie umów-zleceń było naprawdę rażące i widoczne na odległość, to stałe stosowanie zleceń przez inną spółkę, nawet powiązaną kapitałowo z pracodawcą zatrudnionego, nie powinno być kwestionowane przez sądy pracy po tym wyroku. A szkoda, bo wydaje się, że takie umowy są zawierane tylko dla pozoru, aby uniknąć obciążeń związanych z zatrudnieniem zgodnie z kodeksem pracy. Niewątpliwie jest to jednak początek drogi w tym kierunku.