Przekroczenie sumy gwarancyjnej powoduje, że roszczenie poszkodowanego obciąża z powrotem prywatny majątek sprawcy w części niepokrytej ubezpieczeniem.

Rozporządzenia ministra finansów narzucają tzw. minimalne sumy gwarancyjne. Mają one podwójne znaczenie: po pierwsze zawarcie umowy ubezpieczenia poniżej wskazanego poziomu uważa się za zawarte według minimalnych sum gwarancyjnych (art. 6 ustawy), i po drugie są one odbierane jako wskazówka dla ubezpieczających co do rozmiaru ryzyka, jakie niesie ze sobą ich działalność. To ostatnie rozumowanie jest jednak błędne.

Minimalna suma gwarancyjna np. dla radcy prawnego i adwokata wynosi jedynie 50 tys. euro (przykładowo suma minimalna dla agenta ubezpieczeniowego wynosi 1,5 mln euro). Nietrudno zauważyć, że kwota ta jest zupełnie nieadekwatna do rozmiaru spraw, jakie prowadzą pełnomocnicy, nawet w stosunkowo niewielkim przedsiębiorstwie, a co za tym idzie również rozmiaru szkód, jakie ich działanie bądź zaniechanie może wyrządzić. Z tego też względu powinni oni wybierać wyższą sumę gwarancyjną lub też zawierać dodatkowe ubezpieczenie tzw. nadwyżkowe.

Przykład

Rzecznik patentowy otrzymał postanowienie o obowiązku przedstawienia w wyznaczonym terminie wszystkich dowodów w sprawie przed kolegium orzekającym Urzędu Patentowego RP. Klient nadesłał dokumenty w ostatnim dniu. W tym samym dniu, już pod koniec dniówki, rzecznik wysłał na pocztę z przesyłką praktykantkę.

Ta jednak nadała przesyłkę dopiero następnego dnia tuż przed przyjściem do pracy, rozumując, że i tak nie dojdzie wcześniej. Kolegium odrzuciło dowody przesłane po terminie. Straty oszacowano na 500 tys. zł. Ubezpieczyciel wypłacił tylko 200 tys. zł (50 tys. euro).

Dobrowolny przymus

Polisa nadwyżkowa obejmuje szkody, jakie nie zostałyby pokryte ubezpieczeniem obowiązkowym np. po przekroczeniu sumy gwarancyjnej lub też z innych powodów (zastosowania wyłączeń). Jej konstrukcja może jednak sprawiać wiele problemów praktycznych.

Pragnąc dogonić najnowsze światowe tendencje ubezpieczeniowe, nasz ustawodawca zdecydował się na kodeksową regulację tzw. wyzwalaczy czasowych (art. 822 § 2 i 3 kodeksu cywilnego).

Ze względu na rozciągnięcie czasowe czynów niedozwolonych, tj. odstępu czasowego między zdarzeniem szkodzącym (działaniem bądź zaniechaniem) a skutkami tegoż zdarzenia w postaci powstania, ujawnienia bądź zgłoszenia szkody, w nowoczesnych koncepcjach ubezpieczeniowych jako moment istotny dla uruchomienia ubezpieczenia (tj. zdarzenie ubezpieczeniowe) określić można nie tylko samo zajście zdarzenia szkodzącego (co jest standardem prawa kontynentalnego), ale też każdy z następnych punktów czasowych.

Dla ubezpieczonego zasadniczą wadą systemu claims made jest zakończenie ochrony ubezpieczeniowej z końcem okresu polisowego

Ponieważ konstrukcje te wywodzą się z prawa anglosaskiego, nazywa się je odpowiednio: act committed (zajście zdarzenia szkodzącego), los occurrence (powstanie szkody), los manifestation (tejże szkody ujawnienie) i claims made (zgłoszenia roszczenia).

Koncepcja ostatnich trzech wyzwalaczy czasowych pozostałaby pewnie jedynie ciekawostką, gdyby nie to, że w polisach nadwyżkowych odpowiedzialności cywilnej zawodów prawniczych jest powszechnie stosowane ubezpieczenie według systemu claims made.

W ustawowym ubezpieczeniu uregulowanym rozporządzeniem mamy jednak do czynienia z tradycyjnym wyzwalaczem czasowym tj. act committed. Oznacza to, że zawody prawnicze poddane są nie tylko dwóm oddzielnym definicjom zdarzenia ubezpieczeniowego, ale również dwóm zupełnie różnym systemom ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej.

Claims made – wady i zalety

System claims made cechuje się wieloma odrębnościami, które zdarza się, że pogarszają, a czasem poprawiają sytuację poszkodowanych.

Przykład

Pełnomocnik prowadził przez kilka lat skomplikowaną sprawę spadkową jednego ze wspólników spółki cywilnej (na podstawie zlecenia dwóch pozostałych).

Gdy pełnomocnik przestał wykonywać zawód z powodów zdrowotnych, do sprawy przystąpił nowy adwokat. Po przejrzeniu dokumentów złożonych w sądzie stwierdził, że w aktach brakuje kilku o fundamentalnym znaczeniu dla sprawy. Zostały one zagubione przez poprzedniego pełnomocnika. Sprawę z tego powodu przegrano.

Kwota roszczenia opiewała na prawie 1 mln zł. Skorzystano z polisy obowiązkowej (na 50 tys. euro). Niestety polisa nadwyżkowa zawarta została według systemu claims made (na 2 mln zł) i nie mogła posłużyć do złożenia roszczenia, gdyż wygasła. O resztę kwoty pozwano adwokata.

Dla ubezpieczonego zasadniczą wadą systemu claims made jest zakończenie ochrony ubezpieczeniowej z końcem okresu polisowego. Ponieważ odpowiedzialność cywilna rządzi się własnymi prawami (roszczenia można dochodzić aż do jego przedawnienia), może dojść do braku zgodności odpowiedzialności cywilnej jako takiej i jej ubezpieczenia. Aby do tego nie doszło – konieczne jest albo przedłużenie ubezpieczenia na kolejne lata, albo wykupienie tzw. dodatkowego okresu na składanie roszczeń. To ostatnie dotyczy zwłaszcza osób, które zaprzestały wykonywania działalności zawodowej.

Pozytywną natomiast cechą systemu claims made jest odpowiedzialność ubezpieczyciela za szkody spowodowane dowolnie dawno, tj. niezależnie od przedawnienia. Działanie bądź zaniechanie sprawcy mogło mieć miejsce nawet kilka lat temu (o ile ubezpieczyciel nie zastrzegł ograniczenia w postaci tzw. daty retroaktywnej). Ważne jest jedynie formalne, tj. np. pisemne lub nawet ustne, wniesienie roszczenia z czynu niedozwolonego.

Ta cecha niesie ze sobą ułatwienia dowodowe, gdyż poszkodowany nie musi precyzyjnie określać daty zdarzenia, co ma ogromne znaczenie zwłaszcza w przypadku, gdy czyn niedozwolony przyjmuje formę zaniechania, tj. gdy ktoś powinien był działać, a czego wbrew obowiązkowi wynikającemu z prawa nie uczynił.

Odpowiedzialność w praktyce

Sam fakt wyrządzenia szkody przez czynności związane z wykonywaniem zawodów prawniczych nie uzasadnia jeszcze odpowiedzialności.

Szkoda musi być wyrządzona w sposób zawiniony, tj. konieczne jest wskazanie w działaniu (zaniechaniu) prawnika elementów, które można ocenić negatywnie, zarówno z punktu widzenia przepisów prawa (lub nawet zasad współżycia społecznego), jak i z punktu widzenia jego osobistej staranności zawodowej. Udowodnienie zawinienia prawnika obciąża poszkodowanego. W praktyce oznacza to konieczność zatrudnienia innego prawnika, który musi ocenić pracę swojego kolegi po fachu.

Zawodowa solidarność może zdecydowanie utrudnić, a nawet uniemożliwić skuteczne złożenie roszczenia. Jak to wygląda w praktyce? Szkodę zgłasza się bezpośrednio u ubezpieczyciela, którego dane można pozyskać w izbie zrzeszającej dany zawód prawniczy. Jednak, ponieważ potwierdzenie zdarzenia szkodowego jest dla ubezpieczyciela niezbędne, zapewne zwróci się on z zapytaniem do ubezpieczonego.

W takiej sytuacji stanowisko zarówno jego, jak i jego ubezpieczyciela może stanąć na przeszkodzie w uzyskaniu odszkodowania. W praktyce takie przypadki nie są wcale rzadkie.