Z powodu kłopotów zdrowotnych matki 3 marca 2010 r. jedna z pracownic uzgodniła możliwość wyjścia z pracy. Jak się później okazało, przełożona była przekonana, że wychodzi ona tylko na dwie godziny. Później zadzwoniła do kierowniczki z prośbą o udzielenie urlopu bezpłatnego z powodu konieczności opieki nad matką. Z takim wnioskiem stawiła się następnego ranka w pracy. Przełożeni się na to nie zgodzili, jako że musieliby zapewnić zastępstwo podczas jej nieobecności. Pracownica mimo to nie stawiła się w firmie.
Ustne zwolnienie możliwe jest tylko wtedy, gdy potwierdza je pismo
Dwa dni później firma wysłała jej zwolnienie dyscyplinarne. List był dwukrotnie awizowany. Jak się okazało, od 4 marca przebywała na zwolnieniach lekarskich, a później trafiła do aresztu śledczego (do 15 czerwca 2010 r.). Później od razu poszła zaś na kolejne zwolnienie lekarskie trwające do 14 lipca 2010 r.
Gdy w czerwcu po wyjściu z aresztu skontaktowała się telefonicznie z kadrową firmy, usłyszała, że została zwolniona w trybie dyscyplinarnym. Kadrowa przeczytała jej przez telefon treść pisma, jakie zostało wysłane do niej pocztą. Dopiero pod koniec lipca, w ciągu dwóch tygodni od zakończenia ostatniego zwolnienia lekarskiego, pracownica wysłała pozew przeciwko firmie o przywrócenie do pracy.
Sądy powszechne obu instancji oddaliły jej odwołanie, twierdząc, że dwukrotne awizowanie listu poleconego z dyscyplinarką stwarza domniemanie, że pracownik zapoznał się z tym oświadczeniem, i od 19 kwietnia 2010 r. (termin drugiego awizo) rozpoczął się bieg dwutygodniowego terminu na złożenie odwołania do sądu. Sędziowie uznali ponadto, że pracownica została poinformowana w czerwcu o zwolnieniu w rozmowie telefonicznej. Jej odwołanie od wypowiedzenia z końca lipca 2010 r. zostało więc złożone z przekroczeniem dwutygodniowego terminu określonego w art. 264 kodeksu pracy.
Sąd Najwyższy uwzględnił skargę kasacyjną pracownicy (sygnatura akt: II PK 120/12). Sędziowie SN stwierdzili bowiem, że rozmowy z kadrową nie można uznać za oświadczenie woli pracodawcy o rozwiązaniu z powódką stosunku pracy, od którego biegnie termin na złożenie wypowiedzenia. Sędziowie wytknęli też, że sądy powszechne niewłaściwie zastosowały rozstrzygnięcie SN z 18 grudnia 2003 r. (sygn. I PK 100/03), w myśl którego można rozwiązać umowę o pracę w trybie ustnym, pod warunkiem, że później pracownik otrzyma pismo zawierające niezbędne pouczenia, np. dotyczące możliwości i terminu do wystąpienia z roszczeniami do sądu pracy. SN odesłał sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd okręgowy z poleceniem sprawdzenia, czy pracownica może usprawiedliwić nieodebranie pisma z dyscyplinarką z powodu choroby, czy też przedłużającej się nieobecności pod adresem wskazanym do korespondencji. Jeśli udowodni te fakty, co w tym przypadku wydaje się oczywiste, będzie mogła walczyć przed sądem o przywrócenie do pracy.