Sąd Najwyższy orzekł, że sprostowanie świadectwa na podstawie art. 97 kodeksu pracy nie ma znaczenia czysto informacyjnego.
Wczoraj odbyła się rozprawa kasacyjna z powództwa Maksymiliana K. przeciwko SprintAir. Firma ta zwolniła go dyscyplinarnie z powodu ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych (na podstawie art. 52 kodeksu pracy). Maksymilian K. odwołał się do sądu pracy, a ten uznał, że wypowiedzenie było bezpodstawne.
W rezultacie były pracodawca sprostował świadectwo pracy na podstawie art. 97 § 3 k.p. Zgodnie z nim, jeżeli z orzeczenia sądu wynika, że rozwiązanie umowy bez wypowiedzenia nastąpiło z naruszeniem przepisów, w świadectwie pracy zamieszcza się informację, że została ona rozwiązana przez pracodawcę za wypowiedzeniem.
W tej sytuacji Maksymilian K. zażądał wypłacenia kary umownej. Zgodnie z jego umową o pracę strona ją wypowiadająca miała zapłacić drugiej 30 tys. zł. Zastrzeżono jednak, że wypłata nie następuje w razie zwolnienia dyscyplinarnego.
Firma SprintAir odmówiła pieniędzy, twierdząc, że sprostowanie świadectwa nie wywołuje skutków prawnych tożsamych z wypowiedzeniem przez firmę umowy o pracę. Z taką interpretacją zgodziły się sądy pracy: rejonowy i okręgowy.
Mateusz Iwański, adwokat Maksymiliana P., podkreślał wczoraj na rozprawie, że sprostowanie świadectwa wskazuje, w jaki sposób umowa została faktycznie rozwiązana.
Przemysław Spotowski, radca prawny reprezentujący firmę SprintAir, twierdził zaś, że jest to zbyt szeroka interpretacja, która pozwoliłaby żądać wynagrodzenia za okres wypowiedzenia.
Sąd Najwyższy nie podzielił stanowiska pełnomocnika pozwanego oraz sądu okręgowego. Zbigniew Hajn, sędzia sprawozdawca, wskazał, że pracownik, którego dotyczy sprostowanie, powinien być traktowany tak, jakby rozwiązano z nim umowę o pracę za wypowiedzeniem. Nie może on bowiem ponosić negatywnych skutków rozwiązania umowy bez wypowiedzenia. Nabywa zatem też prawo do roszczeń niezrealizowanych, w tym kary z tytułu rozwiązania umowy.
Pawła Korusa, radcę prawnego z Kancelarii Sobczyk i współpracownicy, wyrok nie dziwi.
– Nie może być tak, że zachowanie bezprawne pozwala nie wywiązać się z obowiązku umownego – wyjaśnia. – Strony umówiły się, że w wypadku zwykłego wypowiedzenia wymawiający płaci karę. Obejście tego przez wprowadzenie trybu niezwykłego powinno skutkować koniecznością zapłaty odszkodowania. Pracodawca nie musiał wpisywać takich kar do umowy – wskazuje.
sygnatura akt: II PK 103/12