Pojawią się dolne granice kar za naruszenia ustawy o bateriach i akumulatorach. Dziś np. grozi do 100 tys. zł za demontaż baterii lub akumulatora poza zakładem przetwarzania. Nie ma jednak określonej minimalnej sankcji. Zgodnie z projektem zmian w ustawie o bateriach i akumulatorach, jaki przygotowało Ministerstwo Środowiska, najniższa kara pieniężna za to wykroczenie wyniesie 1 tys. zł.

Kary pieniężne

Jak wyjaśnia Monika Kita z Ministerstwa Środowiska, w niektórych przypadkach zamiast grzywny zostaną wprowadzone kary pieniężne ze wskazaniem ich minimalnej wysokości. Są przewidziane za nieterminowe czy nieprawidłowe składanie sprawozdań o wprowadzonych na rynek bateriach i o zebranych i przetworzonych odpadach z takich produktów. Kary wyniosą 1 tys. zł. Najbardziej jednak muszą się obawiać ci, którzy będą wprowadzać do obrotu baterie lub akumulatory bez uprzedniego wpisania się do rejestru prowadzonego przez głównego inspektora ochrony środowiska. Karę w takiej sytuacji nałoży wojewódzki inspektor ochrony środowiska i w najlepszym wypadku wyniesie ona 1 tys. zł, a w najgorszym 500 tys. zł.

4,7 mln zł zapłacą firmy za ekoedukację po 1 stycznia 2013 r.

Łatwe liczenie

Duże ułatwienie czeka przedsiębiorców, którzy wprowadzają na rynek baterie lub akumulatory przenośne, dołączane do różnych urządzeń elektronicznych. Producenci i importerzy telefonów komórkowych, zabawek, narzędzi na baterie łatwiej policzą, ile pieniędzy będą musieli przeznaczyć na ekologiczne kampanie edukacyjne.

Za każdy wprowadzony kilogram ogniw na rynek muszą przygotować 5 gr. Obecnie każdy wprowadzający na rynek ogniwa przekazuje równowartość 0,1 proc. przychodu od wprowadzonych produktów.

15 marca co roku upływa przedsiębiorcom termin na rozliczenie się z wprowadzonych i zebranych baterii

– Niejednokrotnie nie da się policzyć, jaki jest przychód od samych baterii, skoro stanowią one integralną część urządzenia. Nie jest łatwo nawet oszacować, jaką ten jeden element ma wartość – mówi Michał Kanownik, dyrektor Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego.

Przepis ten wymaga jednak doprecyzowania.

– Zapis jest krzywdzący dla wprowadzających akumulatory samochodowe i przemysłowe, którzy zapłacą nawet 90 proc. całej puli na edukację ekologiczną, ponieważ takie produkty są najcięższe. W dodatku społeczeństwo powinno być przede wszystkim uczone, jak postępować z małymi bateriami, z którymi najczęściej ma do czynienia – uważa Michał Korkozowicz, prezes organizacji odzysku Reba. Dodaje, że w ramach konsultacji zaproponuje, by producenci małych baterii płacili 10 gr od kilograma.

Zgodnie z projektem w ogóle nie będą musieli płacić na ekoedukację ci, których należność wyniesie do 10 zł.

Działania organizacji odzysku staną się bardziej przejrzyste. Wykonują one obowiązki w imieniu wprowadzających, np. przekazują ogniwa recyklerom itp. Takie przedsiębiorstwa będą musiały wpisać się do rejestru głównego inspektora ochrony środowiska.

Przedsiębiorcy nie będą już liczyli małych bateryjek, by w swojej ewidencji podać np. liczbę sztuk wprowadzonych do obrotu. Podadzą w niej jedynie masę takich ogniw.

etap legislacyjny konsultacje społeczne