Na początku grudnia 2009 r. uwagę prezesa zakładów komunalnych przyciągnęło dziwne zachowanie pracownika. Siedział nieruchomo w kabinie jednego z pojazdów. Poproszony o jej opuszczenie, wyszedł z wielkim trudem. Prezes uznał, że może być pijany. Dlatego zlecił kierownikowi bazy, do której miał zaraz przejechać pojazd, zbadanie trzeźwości pracownika. Podejrzenie było uzasadnione także z innego powodu. Cztery miesiące wcześniej został on ukarany naganą za przyjście do pracy pod wpływem alkoholu.
Problemy ze zdrowiem
Pracownik nie dotarł jednak do bazy. W połowie drogi poprosił kierowcę o zatrzymanie, stwierdził, że źle się czuje i musi iść do domu. Jeszcze tego samego dnia poszedł do lekarza, który wystawił mu zwolnienie na trzy dni ze względu na problemy z układem pokarmowym. Pracownik nie poczuł się lepiej i po zwolnieniu trafił na leczenie do szpitala.
Tymczasem pracodawca przygotował dyscyplinarkę i wysłał ją pocztą. Jako przyczynę zwolnienia podał bezprawne opuszczenie miejsca pracy przed zakończeniem dniówki i podejrzenie, że w ten sposób zwalniany chciał uniknąć badania trzeźwości.
Pracownik odwołał się do sądu z żądaniem przywrócenia do pracy. Sąd rejonowy ustalił, że żaden ze świadków pracujących z nim tego dnia nie potwierdził spożywania przez niego alkoholu. Tylko jeden pracownik warsztatu podał, że jego zdaniem ruchy i zachowanie powoda mogły wskazywać na wpływ alkoholu. Zdaniem sądu podejrzenia przełożonych to jednak zbyt mało, a samo opuszczenie miejsca pracy przed zakończeniem dniówki nie wystarczało do zastosowania przez pracodawcę sankcji w postaci zwolnienia dyscyplinarnego.
Po apelacji pracodawcy sąd okręgowy zmienił rozstrzygnięcie pierwszej instancji i stwierdził, że zwolnienie było uzasadnione. Dziwne zachowanie wskazywało bowiem na to, że pracownik obawiał się badania, dlatego bezprawnie oddalił się z pracy. Dodatkowo dokumentacja medyczna w poradni, do której się zgłosił, i zeznania lekarza wskazują, że spożywał on alkohol niedługo przed tą wizytą, nie wiadomo jednak dokładnie, kiedy miało to miejsce: czy tego samego dnia, czy też wcześniej.
Potrzebne są fakty
Sąd Najwyższy (sygnatura akt: I PK 55/11) uchylił niekorzystne dla zwolnionego rozstrzygnięcie.
Sędziowie uznali, że samowolne opuszczenie miejsca pracy przed zakończeniem dniówki nie było wystarczające do zastosowania art. 52 § 1 pkt 1 kodeksu pracy. Szczególnie że trzeba uwzględnić problemy pracownika ze zdrowiem i konieczność skorzystania ze zwolnienia lekarskiego i późniejszy pobyt w szpitalu. Nie można więc wykluczyć, że przyczyną opuszczenia pracy było złe samopoczucie. Pracodawca nie przebadał stanu trzeźwości pracownika, nie sporządził protokołu zawierającego opis jego zachowania i relacje świadków. W takiej sytuacji uznanie, że pracownik oddalił się z miejsca pracy, by uniknąć badania trzeźwości, należy uznać za oparte na podejrzeniach, a nie faktach.
Opinia dla „Rz"
Arkadiusz Sobczyk radca prawny, partner w kancelarii Sobczyk & Współpracownicy
Ta sprawa pokazuje, że pozory mogą mylić i pracodawca bez twardych dowodów nie powinien podejmować pochopnych decyzji. Ta sytuacja jest jednak szczególna. Gdyby pracownik nie przedstawił zwolnienia lekarskiego i gdyby więcej niż jeden świadek potwierdził jego dziwne zachowanie, wystarczyłoby to do zwolnienia dyscyplinarnego. Badanie alkomatem zawsze wymagało zgody podejrzanego o nadużywanie alkoholu w miejscu pracy. Dlatego pracodawcy częściej korzystają w takiej sytuacji z zeznań świadków potwierdzających podejrzane zachowanie pracownika. Tym bardziej, że po ostatnich zmianach w ustawie o wychowaniu w trzeźwości badanie alkomatem może wykonywać policja lub straż miejska.
Czytaj także w serwisach:
»
»
»
»
»