Wczoraj Trybunał Konstytucyjny podzielił obawy o niekonstytucyjność  nowelizacji prawa budowlanego.  Prezydencki wniosek w tej sprawie trafił do niego prawie dwa lata  temu.

Nowelizacja wprowadzała rewolucyjne zmiany w  sposobie załatwiania formalności budowlanych. Pozwolenia na budowę wydawane w formie decyzji administracyjnych miały  zastąpić  proste zgłoszenia. Polegać by to miało na złożeniu wniosku wraz z niezbędnymi dokumentami (m.in. z projektem budowlanym) do starostwa.  Gdyby starosta nie zgłosił  sprzeciwu, w ciągu 30 dni można by rozpocząć budowę.  Tylko w wyjątkowych sytuacjach nadal miały być wydawane pozwolenia w formie decyzji administracyjnych.

218 tys. pozwoleń na budowę wydano w 2010 roku

Prezydentowi to się nie spodobało.   Jego zdaniem zmiana  nadmiernie ograniczała prawa  osób trzecich, w tym właścicieli sąsiednich działek.  Obecnie bowiem zanim starosta wyda pozwolenie na budowę, przeprowadza postępowanie administracyjne. Uczestniczą w nim  m.in.   właściciele (użytkownicy wieczyści) działek znajdujących się w obszarze planowanej inwestycji, czyli  często sąsiedzi.  Po zmianach zostałaby im droga postępowania cywilnego, dłuższa  i kosztowniejsza od   administracyjnej.  To uniemożliwiłoby zgłaszanie zastrzeżeń i skuteczną obronę przed rozpoczęciem   niechcianej  inwestycji.

98 tys. decyzji dotyczyło budowy domów jednorodzinnych

Na zmianie  skorzystaliby przede wszystkim inwestorzy, zyskując możliwość szybszej zabudowy.

Według Trybunału taka uproszczona  forma załatwiania formalności budowlanych narusza  interes publiczny. Jednocześnie ogranicza  właścicielom sąsiednich działek prawo do sądu.

Prezydent zakwestionował   także tę  część  noweli, która przewidywała abolicję dla samowoli budowlanych popełnionych  przed 1995 r.  Wystarczyło w tym celu złożyć stosowny wniosek do końca 2010 r. Także i to uregulowanie Trybunał  uznał za naruszające konstytucję. Wyrok nie był  jednak  jednomyślny.  Zdanie odrębne zgłosił sędzia Zbigniew Cieślak.  Taki wyrok Trybunału  oznacza, że  nowela trafi  w całości  do kosza. Pytanie, na jak długo. Nad podobnymi rozwiązaniami pracuje bowiem sejmowa komisja „Przyjazne państwo".

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki r.krupa@rp.pl