[b]Klient zamówił u mnie AGD w chwili, gdy oczekiwałem na ich dostawę od importera. Okazało się, że w dostawie akurat ten sprzęt nie doszedł. Ma przyjść w najbliższej (po miesiącu). Czy taka zwłoka (w sumie jakieś 45 dni) jest dopuszczalna? Jeżeli klient nie zgodzi się czekać, to czy muszę mu zwrócić nie tylko wpłaconą przez niego kwotę, ale też odsetki od niej?[/b] – pyta czytelnik.

Odpowiedzi na obydwa pytania należy poszukać w [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=ED89E74C3F1F0A5A6660E6570B133C00?id=80633]ustawie o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny (DzU z 2000 r. nr 22, poz. 271 ze zm.)[/link]. Jej art. 12 wprowadza ogólną zasadę, że jeżeli strony nie umówiły się inaczej, to przedsiębiorca powinien wykonać umowę w terminie 30 dni po złożeniu przez konsumenta oświadczenia woli o jej zawarciu.

Przepisy przyznają więc prymat ewentualnym ustaleniom umowy nad ustawowym terminem 30 dni. Jeśli przedsiębiorca określił w umowie inny termin dostawy, a konsument wyraził na to zgodę, to on będzie obowiązujący. Termin umowy może być zarówno krótszy od ustawowych 30 dni, jak i dłuższy.

Czytelnik nie wspomina nic o postanowieniach umownych co do terminu dostawy, dlatego przyjmuję, że ich po prostu nie było. W takiej sytuacji obowiązuje termin ustawowy, zgodnie z którym umowa musi być wykonana „w terminie 30 dni po złożeniu przez konsumenta oświadczenia woli o zawarciu umowy”. Niestety, mamy tu do czynienia z pewną niedoskonałością językową, która sprawia, że nie do końca wiadomo, jak rozumieć sformułowanie „oświadczenie woli o zawarciu umowy”.

Dosyć proste będzie określenie tego momentu, gdy umowa jest zawarta w chwili złożenia zamówienia przez konsumenta. Jeśli jednak przedsiębiorca zaznacza, że oferta klienta wymaga jego akceptacji (np. dlatego że musi sprawdzić dostępność towaru) i dopiero po jakimś czasie przesyła potwierdzenie zawarcia umowy żądając ustosunkowania się przez klienta, to wydaje się, że dopiero od tego momentu zaczyna się bieg terminu.

Pozostaje jeszcze pytanie, w którym momencie umowa będzie uznana za wykonaną? Czy z chwilą wysłania towaru przez przedsiębiorcę, czy też dopiero wówczas, gdy dotrze on do adresata. Klienta interesuje rezultat, a tym jest otrzymanie przez niego zamówionego sprzętu. Przedsiębiorca powinien więc pamiętać o uwzględnieniu marginesu na czas dostawy, tak aby produkt rzeczywiście dotarł do nabywcy w 30 dni.

Jeśli przedsiębiorca wie, że nie zdąży zrealizować umowy w terminie, musi poinformować o tym klienta. Art. 12 ust. 2 mówi, że ma to uczynić niezwłocznie, jednak w terminie nie późniejszym niż 30 dni od zawarcia umowy (warto zauważyć, że tu przepis jest już precyzyjny, bo za moment rozpoczęcia biegu terminu przewiduje zawarcie umowy).

Ten sam artykuł mówi też o zwrocie pieniędzy klientowi. Tu niespodzianka, prawo nie wymaga doliczenia odsetek. Wystarczy, że przedsiębiorca zwróci kwotę otrzymaną od nabywcy. To spora niekonsekwencja w ustawie, zważywszy, że w sytuacji gdy klient otrzyma towar i zdecyduje się go zwrócić, to sprzedawca jest zobowiązany do oddania przedpłaconej sumy wraz z odsetkami ustawowymi (art. 7 ust. 3 ustawy).

Wygląda na to, że ustawodawca lepiej chroni interesy konsumenta, który sam rezygnuje z towaru, niż tego, który go w ogóle nie otrzymał, chociaż jego pieniądze były zamrożone na koncie sprzedawcy.