Małe i średnie firmy mogą ubiegać się o dotacje z programu “Innowacyjna gospodarka” w formie kredytu technologicznego. Chodzi o projekty polegające na wdrożeniu nowej technologii (własnej lub kupionej) i sprzedaży produktów lub usług będących efektem jej zastosowania. Jednak na dotacje w tej formie nie ma zbyt wielu chętnych.

Przedsiębiorcy złożyli 69 wniosków. Podpisano dopiero 13 umów o wartości 23,5 mln zł (w tym środki z UE – 19,5 mln zł). A jeszcze niedawno chętnych było wielu. – Kiedy kredyt technologiczny był finansowany wyłącznie z budżetu państwa, cieszył się ogromnym zainteresowaniem firm. Skończyło się ono wraz z powiązaniem go z dotacjami UE i przesunięciem do programu “Innowacyjna gospodarka” – przypomina Danuta Jabłońska, prezes Grupy Doradczej BDKM. Co się zmieniło?

– Nowe regulacje są niedostosowane do potrzeb firm. Teraz jest to skomplikowany instrument wiążący się z obszerną dokumentacją, patentami i uczestnictwem banków komercyjnych, które narzucają firmom trudne do spełnienia wymogi. A granty są stosunkowo niewielkie – wyjaśnia Jabłońska. – Problem wynika z różnicy pomiędzy zasadami, na jakich udzielany jest kredyt w porównaniu z regułami udzielania dotacji w innych programach wspierających projekty inwestycyjne przedsiębiorstw – dodaje Magdalena Typa, dyrektor Biura Funduszy Unii Europejskiej w banku BPH.

– Podstawową barierą jest sposób definiowania innowacji, która musi mieć postać patentu. W innych programach dopuszcza się nieopatentowaną wiedzę techniczną lub nawet zakup gotowych maszyn, w których zastosowano nową technologię – wyjaśnia. – Innym powodem niechęci firm jest sposób obliczania kwoty dotacji, która zależy od wartości kredytu, a nie całości kosztów kwalifikowanych. Ponadto ich katalog wyklucza dofinansowanie inwestycji od podstaw, łącznie z zakupem gruntu i budową zakładu produkcyjnego – kontynuuje Typa. Dodaje, że powodem nikłego zainteresowania jest też niekorzystny sposób wypłaty premii technologicznej.

Tę część diagnozy potwierdza Bogusława Skomska, dyrektor w Banku Gospodarstwa Krajowego, który wdraża działanie. – Firmy odstręcza przede wszystkim wypłata premii uzależniona od osiągnięcia przychodów ze sprzedaży – tłumaczy. Dodaje, że jeszcze przed wakacjami ma trafić do Sejmu nowelizacja ustawy o niektórych formach wspierania działalności innowacyjnej, która odchodzi od tego schematu. – Firmy nie powinny czekać ze składaniem wniosków o kredyt, bo nowe przepisy obejmą także tych, którzy już je złożyli i nie zrealizowali projektu w całości – wyjaśnia Skomska.

– Zmiana definicji nowej technologii, katalogu kosztów i zasad wypłaty premii niewątpliwie przełoży się na wzrost zainteresowania kredytem – prognozuje Typa.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=a.osiecki@rp.pl]a.osiecki@rp.pl[/mail][/i]