Jeden z opolskich lekarzy Jan Iżykowski, anestezjolog i internista, procesuje się z prywatną przychodnią lekarską działającą od lat m.in. w Wojewódzkim Pogotowiu Ratunkowym w Opolu. Przychodnia zarejestrowała się nawet jako agencja pracy tymczasowej i wypożyczała lekarzy do oddziałów, w których brakowało rąk do pracy.

- [b]Chcę, by sąd uznał tę wieloletnią pracę na kontrakcie za zatrudnienie na etacie, dzięki czemu przychodnia zapłaci zaległe składki na ubezpieczenia społeczne, które już wcześniej powinny znaleźć się na moim kocie w ZUS[/b] - mówi Jan Iżykowski.

[srodtytul]Działalność czy etat[/srodtytul]

Nie jest to odosobniony problem. Obecnie większość osób w pogotowiu pracuje na 12-godzinne zmiany w trybie pierwsza w dzień, druga w nocy i dwa dni odpoczynku. Dzięki takiemu rozkładowi tygodniowo wychodzi 48 godzin pracy, czyli dokładnie tyle, na ile zezwala kodeks pracy. Zarobki w pogotowiu są jednak tak niskie, że wielu decyduje się dorabiać na umowach cywilnoprawnych.

Problem polega na tym, że taki lekarz lub ratownik po 12-godzinnym dyżurze na etacie zostaje na kolejne 12 godzin jako osoba prowadząca działalność gospodarczą, która zawarła kontrakt na świadczenie usług medycznych z prywatną firmą współpracującą ze stacją pogotowia ratunkowego. Często medyk nie wysiada nawet z karetki. Dotyczy to zresztą także kierowców jeżdżących ambulansami.

Przed sądem lekarz powołuje się na pismo Ministerstwa Zdrowia z 17 czerwca 2009 r. Resort w liście do wojewody opolskiego wyjaśnia, że zgodnie z art. 35 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=066EA2DF78478F53C1BE1EE5B1B03BF9?id=184739]ustawy o zakładach opieki zdrowotnej (dalej: ustawa o ZOZ)[/link], dyżur nie może być świadczeniem medycznym, jakie szpital czy pogotowie może zamówić w zewnętrznej firmie u pośrednika przysyłającego na dyżur lekarza na kontrakcie. Zdaniem Ministerstwa Zdrowia jest to niezgodne z prawem.

W pozwie lekarz powołał się także na [b]wyroki Sądu Najwyższego z 26 marca 2008 r. (I UK 282/07) i 3 czerwca 2008 r. (I PK 311/07)[/b], w których sędziowie uznali, że świadczenie usług na podstawie umowy cywilnoprawnej może zostać ocenione jako zatrudnienie na etacie. Pod warunkiem że zostały spełnione warunki z art. 22 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=B022AA2D64FAD8A93A6D6FA9702FA234?id=76037]kodeksu pracy[/link].

W takiej sytuacji medyk musi udowodnić, że zlecone obowiązki wykonywał niesamodzielnie pod kierownictwem, w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę oraz na jego ryzyko. Pierwsze trzy warunki zostały spełnione. Gorzej z ostatnim, gdyż lekarz musiał wykupić ubezpieczenie OC na pokrycie odszkodowań za ewentualne błędy medyczne.

[srodtytul]Zmienić przepisy[/srodtytul]

Lekarze od 1 stycznia 2008 r. mogą, jeśli wyrażą na to zgodę, pracować nawet 65 godzin tygodniowo, dzięki czemu nie muszą podpisywać kontraktów, aby dyżurować zgodnie z prawem. Ratownicy medyczni nie mają takiej możliwości. Dlatego większość z 10 tys. zatrudnionych w tym zawodzie pracuje na kontraktach.

- Trzymam kciuki za powodzenie tego procesu, gdyż wyrok uznający, że praca na kontrakcie w szpitalu powinna być traktowana jako zatrudnienie na etacie, byłby dla nas bardzo korzystny - mówi Jarosław Kalenik, prezes Polskiego Towarzystwa Ratownictwa Medycznego.

[ramka][b]Piotr Wojciechowski, ekspert prawa pracy[/b]

W razie zawarcia kontraktu w pogotowiu łatwo będzie udowodnić medykom podstawowe cechy stosunku pracy. Ich praca polega bowiem na ciągłym wykonywaniu poleceń dyspozytora, który stale kieruje ich w różne miejsca w podległym rejonie. Sądzę, że wystarczy to do udowodnienia, że ten kontrakt powinien być uznany przez sąd jako zatrudnienie na etacie. Roszczenia medyków mogą dotyczyć tylko trzech lat przed złożeniem pozwu. Korzystny dla nich wyrok daje ZUS podstawę do ściągnięcia zaległych składek na ubezpieczenia społeczne. Uznani za pracowników mogą także wystąpić o pensję za nadgodziny.[/ramka]

[ramka][b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2010/04/20/lekarz-i-ratownik-to-nie-biznesmeni/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b][/ramka]