Czytelnik DF, lekarz formalnie będący przedsiębiorcą, pod koniec 2007 r. sprowadził do Polski za pośrednictwem wyspecjalizowanej firmy nowy samochód. Księgowy doradził mu sfinansowanie tej transakcji leasingiem. Miało to być najkorzystniejsze rozwiązanie ze względów podatkowych.

Czytelnik zawarł więc trzyletnią umowę leasingu z wpłatą własną w wysokości 45 proc. wartości auta. Pojazd został ubezpieczony w firmie Compensa. Właśnie tego ubezpieczyciela zaproponował finansujący transakcję, czyli spółka BRE Leasing.

W 11. miesiącu obowiązywania umowy samochód został skradziony. Policji nie udało się wykryć sprawcy ani odzyskać pojazdu. Stratę miało więc pokryć towarzystwo ubezpieczeniowe. Jednak wówczas się okazało, że odszkodowanie wyniesie tylko około 60 proc. wartości auta wskazanej na fakturze. Dla naszego czytelnika oznaczało to wymierną stratę.

[srodtytul]Niekorzystne zapisy[/srodtytul]

– Z umowy leasingu wynika, że pojazd ubezpiecza jego właściciel, a korzystający ma tylko obowiązek wnieść opłatę. Uznałem, że firma leasingowa wybrała najlepszą z możliwych wersję ubezpieczenia. Tymczasem się okazało, że polisa gwarantuje zwrot wartości fakturowej auta tylko przez pierwsze sześć miesięcy od zakupu. Na rynku są przecież lepsze produkty gwarantujące taką ochronę przez rok. Gdyby tylko ktoś zaproponował zakup polisy z większym zakresem ochrony, na pewno bym się na to zdecydował i nie oszczędzałbym na składce. Jednak nikt w firmie leasingowej nawet o tym nie wspomniał, a ja w wyniku niekorzystnej umowy ubezpieczenia poniosłem stratę – przekonuje nasz czytelnik.

– W standardowych pakietach ubezpieczeniowych oferowanych przez BRE Leasing suma ubezpieczenia jest równa wartości pojazdu z faktury przez sześć miesięcy. Jednak po opłaceniu dodatkowej składki klauzula mówiąca o niezmienności wartości pojazdu może obowiązywać przez rok. Przy zawieraniu transakcji klienci są informowani o tej możliwości – wyjaśnia Ewa Szałachowska, kierownik zespołu marketingu BRE Leasing.

Sprawa zapewne znajdzie finał w sądzie. Dla innych leasingobiorców ta historia powinna być zachętą do starannej lektury warunków ubezpieczenia – oczywiście przed podpisaniem umowy.

[srodtytul]Różne zakresy ochrony[/srodtytul]

Trzeba wiedzieć, że polisy autocasco, w przeciwieństwie do OC, różnią się zakresem ochrony. Dotyczy to również długości okresu, w którym ubezpieczyciel w razie szkody całkowitej zapewnia zwrot pełnej wartości auta wykazanej na fakturze.

Poszerzoną ochronę można sobie zapewnić także dzięki odrębnemu ubezpieczeniu GAP (Guaranteed Asset Protection). Chroni ono przed stratą finansową wynikającą z różnicy między ceną zakupu nowego pojazdu a jego wartością rynkową w momencie szkody całkowitej (kasacja, kradzież). Jednak i ta polisa nie zawsze zapewnia stuprocentową ochronę.

Z ubezpieczenia GAP mogą korzystać na przykład klienci firmy MasterLease. Dzięki temu w razie szkody całkowitej mogą liczyć na dodatkowe odszkodowanie (poza tym z AC). Ubezpieczyciel współpracujący z firmą leasingową wprowadził jednak dodatkowe ograniczenia. Wypłata nie może być wyższa niż 20 proc. wartości auta w momencie wystąpienia szkody ani nie może przekroczyć 30 tys. zł. Taka polisa nie gwarantuje więc pokrycia całości strat, ale z pewnością ułatwia rozliczenie umowy leasingu.

W innych wariantach ubezpieczenie może przewidywać np. wypłatę pełnej różnicy między odszkodowaniem z AC a wartością auta z faktury lub określonego procentu wartości pojazdu z dnia wystąpienia szkody.

[srodtytul]Kredyt i pakiet[/srodtytul]

Taka ochrona może też być częścią oferty finansowania. W ten sposób skonstruowana jest np. oferta spółek z grupy Volkswagen. Osoba lub firma kupująca na kredyt czy też biorąca w leasing samochód marki Skoda może skorzystać z oferty pakietowej. Wtedy miesięczna rata kredytowa czy czynsz leasingowy obejmuje również składkę za pakiet polis: ubezpieczenie kosztów naprawy, ubezpieczenie wartości fakturowej oraz ubezpieczenie spłaty leasingu lub kredytu.