Dwa lata temu weszły w życie przepisy wprowadzające opłaty sądowe w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, w których wartość przedmiotu sporu przewyższa 50 tysięcy złotych.

– Te 50 tysięcy zł jako swego rodzaju granica dostępu do sądu wyraźnie się zdezaktualizowała. Przychód ze stosunku pracy w wysokości rocznej 50 tysięcy zł, to jest około 4200 zł brutto miesięcznie, osiąga obecnie naprawdę coraz więcej grup zawodowych. A wraz z tym rośnie wysokość roszczeń pracowniczych. W ślad za tym rosną opłaty sądowe. Jest to co najmniej 2,5 tysiąca złotych od każdej instancji, to znaczy od pozwu, apelacji, kasacji. Trzeba to zmienić – mówi senator Tadeusz Skorupa.

– Na razie ministerstwo nie planuje żadnych prac związanych z nowelizacją ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych. Nie będzie więc waloryzacji progów, od których trzeba płacić wpis stosunkowy w sprawach ze stosunku pracy i ubezpieczeń społecznych – informuje Maciej Kujawski z biura prasowego Ministerstwa Sprawiedliwości.

– Uważamy, że ustawa, która nakłada na pracowników obowiązek opłacania w pewnych sprawach kosztów sądowych, jest niezgodna z konstytucją. Niestety, mimo dwukrotnego kierowania wniosków do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie ustawy sprawa nie doczekała się formalnego rozpatrzenia. Nie będziemy ponawiać naszej inicjatywy, choć przy każdej okazji będziemy chcieli zmienić te przepisy – mówi Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ.

– Niewątpliwie wprowadzenie opłat w sprawach prawa pracy i ubezpieczeń społecznych ograniczyło części pracowników prawo do sądu. Niezależnie od tego, jak duża jest to grupa zatrudnionych, warto przywrócić bezpłatne postępowanie przed sądem pracy – uważa Marcin Zieleniecki z biura prawnego Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.

Wysokie koszty sądowe stawiają często pracowników przed dylematem: zapłacić wpis czy ograniczyć skalę roszczeń.

My radzimy pracownikom, którzy proszą nas o pomoc, żeby dzielili roszczenia. Prawo nie zabrania, by np. były pracownik pozywał byłą firmę kilkakrotnie: raz o odszkodowanie za mobbing, drugi raz o odprawę, a trzeci o wynagrodzenie za nadgodziny – mówi Marcin Sokalski z biura prawnego OPZZ.

Niestety, nie każdy pracownik może skorzystać z tego rozwiązania lub ograniczyć swoje roszczenia do poziomu wolnego od opłat.

– W części spraw ustawa narzuca wysokość roszczenia i pracownik nie może go modyfikować. Tak jest na przykład w sprawach o przywrócenie do pracy. Odszkodowanie określa się ryczałtem. Gdy pracownik sam określa wysokość odszkodowania, może ustalić je na takim poziomie, by uniknąć kosztów – mówi Marcin Zieleniecki.

Osoba, której nie stać na opłatę sądową, może prosić sąd o zwolnienie z kosztów. Tylko jednak wtedy, gdy ich poniesienie znacząco ograniczyłoby możliwości utrzymania składającego pozew i jego rodziny.

Do wniosku o zwolnienie od kosztów powinno być dołączone oświadczenie ze szczegółowymi danymi o stanie rodzinnym, majątku, dochodach i źródłach utrzymania osoby ubiegającej się o nie.

– Mam wrażenie, że liczba spraw pracowniczych nie zmniejszyła się po wprowadzeniu kosztów. Pojawiły się jednak wnioski o zwolnienie z ich płacenia. Są one rozpatrywane na zasadach ogólnych, każdy przypadek indywidualnie. Zdarza się, że sędziowie decydują o częściowym lub całkowitym zwolnieniu – mówi sędzia Anna Michalik z Sądu Okręgowego w Warszawie.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: t.zalewski@rp.pl