Czy wykorzystanie adresów udostępnianych na stronach firmy do przesłania im oferty to spam?

- pyta czytelnik DOBREJ FIRMY.

Wszystko zależy od tego, w jakich okolicznościach adres taki został udostępniony. Przepis stanowi, że informację handlową uważa się za zamówioną, jeżeli odbiorca wyraził zgodę na otrzymywanie takiej informacji, w szczególności udostępnił w tym celu identyfikujący go adres elektroniczny. Tylko tyle i aż tyle. W świetle tej definicji nie budzi wątpliwości, że tam, gdzie na stronie firmy pojawi się oświadczenie o zgodzie na otrzymywanie zamówień handlowych, inne firmy mogą przesyłać tam e-maile. Zdaje się jednak, że w pytaniu czytelnika chodzi o sytuacje mniej klarowne, a w praktyce na pewno dużo częstsze, gdy na stronie jakiejś firmy podano dane kontaktowe, w tym adres jej poczty elektronicznej, ale nie załączono żadnego oświadczenia.

Nie zdołamy tu rozstrzygnąć w sposób niebudzący wątpliwości, czy przesłanie na taki adres informacji handlowej jest zgodne z prawem. Jest to bowiem kwestia interpretacji, a ostanie słowo i tak należałoby do sądu. Rozważmy jednak argumenty za i przeciw.

Z jednej strony można bronić stanowiska, że samo tylko zamieszczenie w Internecie adresów poczty elektronicznej nie jest tożsame ze zgodą na otrzymywanie informacji handlowej. Wydaje się to oczywiste – przecież taka publikacja adresów służyć może wielu innym celom. Chociażby wymianie informacji z osobami, które są już klientami takiej firmy. Z drugiej jednak nie można zapominać, że działalność gospodarcza polega na tym, iż setki czy tysiące przedsiębiorców codziennie składają sobie oferty. Wydaje się, że celem przepisów o niezamówionej informacji handlowej była ochrona zwykłych ludzi, a nie profesjonalistów. Chodziło o to, żeby nasze skrzynki internetowe nie zapychały się co chwila kompletnie nam niepotrzebnymi przesyłkami. Przedsiębiorcy to nieco inna kategoria. W oparciu o ten argument można by przyjąć, że samo tylko umieszczenie adresu na stronie internetowej firmy upoważnia innych przedsiębiorców do przesyłania na nie ofert, reklam itp. komunikatów. Dopóki jednak nie pojawią się jakieś orzeczenia w tej sprawie, jest to interpretacja ryzykowna. Tymczasem na razie się na to nie zanosi. Rząd pracuje bowiem nad projektem nowelizacji prawa telekomunikacyjnego, która ma zmienić obecne przepisy, zaostrzając kary za rozsyłanie spamu i rozszerzając definicję tego pojęcia. Pisaliśmy o tym w „Rz” z 6 lutego br. („Surowsze kary za śmiecenie w Internecie”).

Warto też poświęcić kilka słów sytuacji, w której nie można przyjąć domniemania zgody na przesyłanie spamu. W praktyce coraz częściej przedsiębiorcy zastrzegają na swoich stronach internetowych, że nie chcą otrzymywać niezamówionych informacji handlowych. Czy to wystarczy, żeby przyjąć, iż wysłanie mu wówczas e-maila narusza prawo? Rzecz jest dyskusyjna, ale wydaje się, że tak. W takiej sytuacji pierwszeństwo należy dać woli przedsiębiorcy, a nie tylko powoływać się na argument, iż chodzi o korespondencję firmową. Zwłaszcza że drobni przedsiębiorcy często mają jedną skrzynkę internetową, na którą dostają zarówno korespondencję prywatną, jak i firmową.

Podstawa prawna: art. 10 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną