Był kiedyś taki żart: ktoś jedzie autostradą i słyszy w radiu komunikat: uwaga, pewien samochód osobowy jedzie pod prąd po autostradzie. Kierowca słucha, rozgląda się i mówi do siebie: tylko jeden samochód? Wszystkie przecież jadą pod prąd.

Od pewnego dnia ten żarcik mnie nie śmieszy, bo pod postać kierowcy, który uważa, że wszyscy wkoło się mylą, tylko nie on sam, samorzutnie podkładają mi się ci, którzy decydują o kształcie wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju. I robi się smutno.

„Rzeczpospolita" opisała niedawno, jaki pomysł władze mają na nowy Sąd Najwyższy. Bruksela oczekuje od nas likwidacji Izby Dyscyplinarnej? Proszę bardzo, rozwalmy przy okazji cały SN, Izbę Karną, Cywilną, Pracy – mające już ponad stuletnią tradycję. Zbudujmy nowy sądzik, dwuizbowy, który będzie rozpoznawał wymyślone przez prezydenta skargi nadzwyczajne, oraz oceniał ważność wyborów. Może jeszcze zostawmy kilkunastu sędziów do rozpoznawania pytań prawnych. I tak z największego w Europie Sądu Najwyższego powstanie najmniejszy. Pytanie, czy też najmniej znaczący.

Czytaj więcej

Kolejna czystka w Sądzie Najwyższym. Znamy szczegóły projektu PiS

Zaznaczmy od razu: w sumie można było się tego spodziewać, odkąd prezes Jarosław Kaczyński ogłosił, że Sąd Najwyższy czeka wielka przebudowa i dwie małe izby. Już od wtedy było wiadomo, co się wydarzy, oraz że obecnych sędziów SN – szczególnie tych, którzy szczerze mówią, co myślą o kolejnych pomysłach na zmiany ustroju sądowego – czekać może zakończenie orzekania. I na to się zanosi: planowana dla nich oferta stanięcia do weryfikacji przed Krajową Radą Sądownictwa wygląda jak propozycja nie do odrzucenia, by udać się w stan spoczynku. Wygodny, bo płatny w stu procentach aż do osiągnięcia przez nich 65. roku życia. Niejeden sędzia pomyśli pewnie: a dlaczego z tego nie skorzystać, skoro i tak mam dość tego, co się w tym moim kochanym sądzie dzieje? Bo „zsyłki" w teren raczej nie zaakceptują, pomijając już, że to w ogóle mocno wątpliwe konstytucyjnie. A już w ogóle nie wiadomo, jak to pogodzić z planem spłaszczenia struktury oraz sędziami pokoju.

Znamienne, że pomysły czystki w Sądzie Najwyższym nie podobają się także sędziom, którzy znaleźli się w SN niedawno. Ktoś powie: i ty, Brutusie? A ja się Brutusowi nie dziwię, bo to, co nas czeka, przerasta wyobrażenie.