Kompromis polityczny w obozie władzy prowadzący do likwidacji Izby Dyscyplinarnej to dobra wiadomość. Daje nadzieję na wygaszanie destrukcyjnego i bardzo kosztownego w wielu wymiarach konfliktu o sądownictwo. Mam nadzieję, że politycy wyciągną naukę z tego, czym może się skończyć emocjonalna i bezkompromisowa legislacja, oparta wyłącznie na politycznej sile. Przykład Izby Dyscyplinarnej pokazuje tak naprawdę słabe punkty samodzielnego rządzenia. Brak dystansu, pycha, emocje, polityczna rozgrywka i kalkulacja – to wszystko powinno być bezwzględnie tępione w procesie legislacyjnym, m.in. przez koalicyjne tarcia czy konieczność szukania koalicjanta. W takiej sytuacji łatwiej o polityczne harce i kosztowne błędy.