Panie sędzio, wie pan, jak będzie w przybliżeniu wyglądał skład Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego?

Po losowaniu wiemy na pewno, że wśród 33 wylosowanych osób znalazło się jedynie 16 legalnie powołanych sędziów, 15 neosędziów – a więc powołanych z udziałem upolitycznionej i działającej w sposób sprzeczny z Konstytucją Krajowej Rady Sądownictwa i dwie osoby, które w ogóle nie są sędziami – mam na myśli panów Tomasza Przesławskiego i Mariusza Łodko. Zostali powołani do Izby Dyscyplinarnej SN po nieuczciwych konkursach. Późniejsze przeniesienie do innych izb SN niczego nie zmienia w ich statusie. To nie są sędziowie. Na tej podstawie można z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że w ostatecznym składzie Izby Odpowiedzialności Zawodowej znajdą się neosędziowie, możliwe, że nawet większość. Mamy więc dwa zasadnicze problemy z powstającą właśnie nową izbą SN. Po pierwsze w losowaniu pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska uwzględniła także neosędziów SN. Nie jest to szczególnie zaskakujące, skoro sama jest sędzią wadliwie powołaną. Po drugie władza polityczna, czyli prezydent (z kontrasygnatą premiera) będzie arbitralnie, na podstawie nie wiadomo jakich kryteriów, ustalała ostateczny skład Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Tak ukształtowany sąd nie będzie miał cech niezależnego sądu powołanego ustawą w rozumieniu art. 45 Konstytucji RP i art. 6 europejskiej konwencji praw człowieka i podstawowych wolności.

Czytaj więcej

Sędziowie Piotr Gąciarek i Igor Tuleya o nadziei powrotu do pracy i KPO

Oglądał pan losowanie sędziów do IOZ? Jakie wrażenia?

Oglądałem medialne relacje. Cóż można powiedzieć? Wadliwie powołana Małgorzata Manowska nieporadnie wylosowała sędziów, neosędziów i dwie osoby niebędące sędziami do puli, z której prezydent zapewne wedle kryteriów politycznych wybierze sobie bliskie osoby do rozpoznawania spraw dyscyplinarnych. Rzecz jednak nie tyle w niezręczności pani Manowskiej, ile w tym, jak bardzo stojąc na czele SN, nie rozumie ona istoty niezależności sądów, sędziowskiej niezawisłości i tego, ze z bezprawia (a wybór 15 sędziów do KRS przez polityków jest właśnie bezprawiem) nie rodzi się prawo. To smutne, że taka osoba pełni urząd Pierwszego Prezesa SN

Jak pan ocenia zamieszanie wokół powrotu sędziego Igora Tulei do orzekania?

Skazani wszyscy jesteśmy jedynie na domysły. Nasza wiedza jest mniej więcej taka jak zachodnich specjalistów od radzieckiego kierownictwa partyjnego, tzw. kremlinologów. Ja osobiście skłaniam się ku takiej interpretacji, że ze strony nowej prezes Sądu Okręgowego w Warszawie był to przejaw obawy przed własną odpowiedzialnością za niedopuszczenie sędziego Igora Tulei do pracy mimo orzeczenia sądu pracy. Z kolei zachowanie wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie Przemysława Radzika to dobitny dowód na to, że minister Zbigniew Ziobro rękami swoich podwładnych kontroluje sytuację w sądach i nie pozwoli na powrót do pracy znienawidzonego przez obóz rządzący sędziego Tulei. Z drugiej jednak strony może chodzi o coś jeszcze innego. Warto zwrócić uwagę, że w piśmie skierowanym do sędziego Tulei prezes Joanna Przanowska-Tomaszek w ogóle nie odniosła się do orzeczenia sądu pracy. Tak jakby ono w ogóle nie istniało i jakby Sąd Okręgowy w Warszawie, a w szczególności stojący na jego czele prezes nie był obowiązany do jego wykonania. Jest coś tragicznego i bardzo zasmucającego w tym, że prezes Sądu Okręgowego w Warszawie ignoruje orzeczenia sądów. Podobnie zresztą jest w mojej własnej sprawie, gdzie również orzeczenie sądu pracy zostało zlekceważone przez nową prezes SO w Warszawie. Jeszcze bardziej krytycznie należy ocenić zachowanie Przemysława Radzika, znanego ze szczególnej, wręcz obsesyjnej gorliwości w szykanowaniu niezależnych sędziów. Dziś pełni nie tylko funkcję wiceprezesa SA w Warszawie, ale także zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych. W moim przekonaniu w pana Radzik przekracza swoje uprawnienia. Jak należy to ocenić od strony prawa karnego, to już rola prokuratury i sądu.

Uważa pan, że nowa prezes SO w sprawie sędziego Tulei wybiła się na niezależność?

Żaden sędzia zawdzięczający swą pozycję Zbigniewowi Ziobrze nie jest niezależny. Prezes SO w Warszawie jest neosędzią, czyli została powołana na urząd sędziego sądu okręgowego na wniosek organu niebędącego konstytucyjnym organem, o jakim mowa w konstytucji. Na stanowiska prezesów sądów minister sprawiedliwości nie powołuje dziś osób wyróżniających się kompetencjami, autorytetem i cieszących się powszechnym poważaniem w środowisku sędziów danego sądu, lecz osoby, co do których będzie miał pewność, że będą wobec niego lojalne. O niezależności nowej pani prezes moglibyśmy mówić, gdyby po ostatniej skandalicznej decyzji podwładnego ministra Ziobry Przemysława Radzika zrezygnowała z pełnionej funkcji.

Czy Komisja Europejska da się nabrać na polskie zmiany w Sądzie Najwyższym?

Głęboko wierzę, że Komisja Europejska nie da się nabrać na to, że ustawa pana prezydenta cokolwiek naprawdę zmienia. Nie chodzi jednak o to, jak nazwiemy izbę SN zajmującą się sprawami dyscyplinarnymi sędziów, ale czy taki sąd zostanie legalnie powołany z poszanowaniem zasady niezależności sądów i czy będą w nim orzekać legalnie powołani sędziowie. A nie neosędziowie czy wręcz osoby, które sędziami w ogóle nie są. Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia, którego jestem członkiem, cały czas wskazuje na pozorność wprowadzonych zmian. Bez powołania legalnej Krajowej Rady Sądownictwa, gdzie 15 sędziów wybierają sędziowie, a polityków politycy, nie ruszymy z naprawą bałaganu, jaki zafundowali nam rządzący w wymiarze sprawiedliwości.