Śledztwo do tej pory przeszło dosłownie wszystkie szczeble prokuratury. Od rejonowej, która zajmowała się nią jako pierwsza, poprzez okręgową, która umorzyła ją po raz pierwszy, i regionalną, która zrobiła to już po raz drugi. Mimo trzech możliwych wersji zdarzenia – zabójstwa, samobójstwa i nieszczęśliwego wypadku – zebrany przez organy ścigania w tej sprawie materiał dowodowy ani też ustalony stan faktyczny nie zdołały przekonać prokuratury, by sprawa ruszyła dalej.
W toku trwającego wiele lat śledztwa przesłuchano prawie 300 świadków, niektórych kilkakrotnie, były konfrontacje, ba, użyto nawet wariografu, wykonano symulację 3D miejsca zdarzenia, uzyskano ponad 50 opinii biegłych różnych specjalności – i dalej nic. Można zgodzić się z prokuraturą, że sprawa jest trudna. Ale trudna nie musi oznaczać nierozwiązywalna.
Czytaj więcej
Umorzenie jest tylko jednym z etapów postępowania. Kiedy pojawi się jakikolwiek nowy dowód, zostanie wszczęte na nowo - przekonywali w czwartek gdańscy prokuratorzy, którzy zdecydowali o umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej, aktywistki walczącej o prawa lokatorów.
Kilka dni temu prokuratorzy z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku na specjalnie zwołanej konferencji prasowej przekonywali dziennikarzy, że w tej sprawie zrobiono, co tylko można było zrobić. Przygotowali nawet slajdy, które miały wykazać m.in. ogrom prac poczynionych przez śledczych i jej skomplikowanie. Czy się udało? To kwestia sporna.
Pewne jest, że spora część społeczeństwa pozostaje nieprzekonana i bardziej jest skłonna uwierzyć w zaniedbania niż poziom skomplikowania sprawy. Poczynania prokuratury nazywa wprost jej sromotną porażką. Mimo zapewnień śledczych, że w razie zdobycia wiarygodnego dowodu do sprawy powróci, niewielu wierzy, że tak się stanie. Spójrzmy prawdzie w oczy. Najbardziej prawdopodobne jest to, że jeśli dobrowolnie nie zgłosi się sprawca tego czynu, to sprawa pozostanie zamknięta już na tym etapie na zawsze.
Jolanta Brzeska nie była osobą anonimową, działała na rzecz ochrony praw lokatorów, a to drażliwy temat. O jej śmierci i nieporadności organów ścigania nieustannie przypominają społecznicy, którzy z nią współdziałali. I nawet jeśli zgodzić się z opinią prokuratorów, że sprawa jest trudna, to właśnie na takich przypadkach buduje się autorytet organów ścigania. Mają być skuteczne, a jak widać, nie są. A jeśli nawet w tej sprawie doszło do zaniedbań, to winni ich powstania pozostają do dziś anonimowi.
Zapraszam do lektury najnowszego numeru „Sądów i prokuratury”.
W numerze także:
● Tomasz Krawczyk: Gruba kreska to najgorsze rozwiązanie
● Oskarżony może ufać biegłemu i lekarzowi
● Co łączy Taylor Swift i sztuczną inteligencję?
● Opinia Komisji Weneckiej ws. KRS to zapowiedź bez precedensu. Co może zmienić?
● Zakaz prowadzenia pojazdów. Co wynika z orzecznictwa Sądu Najwyższego?
● Asesorzy sądowi znów przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka
● Ustawa frankowa czeka. Czy frankowicze mają pozywać banki czy dążyć do ugody?
● Chory, chorszy, nieobecny. Nie każde L4 uzasadnia nieobecność przed komisją śledczą