Komisja przygotowała dwa projekty zmian w wymiarze sprawiedliwości. Dotyczą m.in. tzw. neosędziów, powołanych po zmianie ustawy o KRS w grudniu 2017 r. Czyli nie mogą wydać orzeczenia w rozumieniu art. 6 ust. 1 konwencji?

Tak. Po prostu w Sądzie Najwyższym mamy 55 sędziów powołanych przez pana prezydenta, których rozstrzygnięcia nie są orzeczeniami sądu w rozumieniu art. 6 ust. 1 konwencji. Ktoś powie: no tak, ale może są orzeczeniami sądu w rozumieniu art. 45 ust. 1 konstytucji. Ten mówi o niezależnym, bezstronnym i niezawisłym sądzie i Trybunał Konstytucyjny, kiedy jeszcze był prawidłowo obsadzony, wskazywał wielokrotnie, iż treść normy z art. 45 ust. 1 konstytucji jest w pełni zgodna z normą z art. 6 ust. 1 konwencji. Jeśli zatem takie rozstrzygnięcie nie zostanie zaskarżone przez strony do Strasburga, to nie ma kłopotu, ale już w przypadku wniesienia takiej skargi wszystkie te sprawy przegrywamy, no bo jest już utrwalona linia orzecznicza ETPC. Dlatego rząd idzie ostatnio na ugody w tych sprawach, aby zmniejszyć skalę odszkodowań.

W projektach Komisja musiała zmierzyć się też z tym problemem?

Przypominam te okoliczności, bo wykonanie wyroku w sprawie Wałęsa musiało dotyczyć nie tylko Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, której w tym wyroku nie uznano za sąd, ale przede wszystkim miało sprawić, aby każdy, kto idzie do sądu, nie zastanawiał się, czy sędzia wyda prawidłowe orzeczenie w rozumieniu konstytucji i konwencji i czy aby strona przeciwna nie zakwestionuje go np. w Strasburgu, gdy ja wygram? Chodziło zatem o to, aby w końcu każdy sędzia, który jest w SN, wydawał bezspornie orzeczenia w rozumieniu art. 6 ust. 1 konwencji i art. 45 ust. 1 konstytucji, bo chyba nie stać nas, aby płacić sędziom pensje, a następnie z kasy państwa odszkodowania za to… że oni orzekali. Toż to swoisty paragraf 22 z książki J. Hellera. Problem nie dotyczy tylko sędziów SN powołanych w wadliwej procedurze, a także sędziów sądów powszechnych. Ich sytuacja jest o tyle inna, że do nich nie odnosi się wprost żaden wyrok ETPC, choć są już skargi i czekają na rozpoznanie. Wykonując wyrok w sprawie Wałęsa, nie możemy jednak nie widzieć kluczowej wady: zanegowania statusu sędziego jako zdolnego do wykonywania jurysdykcji i uprawnionego na podstawie konstytucji do orzekania. Dlatego musieliśmy zająć się statusem wszystkich sędziów powołanych w wadliwej procedurze.

Wracam więc do pytania o ich los.

Komisja przyjęła w swoich obu projektach konieczność uwzględnienia konstytucji oraz tez wynikających z orzeczeń ETPC i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Jak już wspomniałem, zasadniczą tezą orzeczeń ETPC, ale i TSUE jest to, że doszło do poważnego naruszenia porządku krajowego, bo KRS po zmianach z 2017 r. nie daje gwarancji niezależności od władzy wykonawczej i ustawodawczej. Skoro tak, to nie pełni roli wskazanej w art. 186 ust. 1 konstytucji. To stwierdziły zarówno ETPC, TSUE, jak i SN wielokrotnie. Nie będąc organem niezależnym od władzy wykonawczej i nie broniąc niezależności sądownictwa, nie jest KRS w rozumieniu konstytucji. To wprost wynika z wielu orzeczeń SN (choćby z grudnia 2019 r. Izby Pracy SN czy też uchwały SN z 2 czerwca 2022 r. i postanowienia SN z 16 września 2022 r.). Skoro zatem nie jest organem konstytucyjnym, to wniosek, o którym mowa w art. 179 konstytucji, został złożony przez organ wadliwy. Sędziowie powołani w tym trybie nie są sędziami, a zatem nie chroni ich norma art. 180 ust. 1 i 2 konstytucji. To chyba prosta konsekwencja wyroków wskazanych sądów. Zresztą odwołuję się do poglądów uznanych konstytucjonalistów, w tym do wypowiedzi prof. Safjana. W obu projektach Komisja zaproponowała, aby sędziowie, którzy kiedyś zostali powołani na urząd sędziego zgodnie z art. 179 konstytucji, wrócili na swoje legalne stanowiska. Ci zaś, którzy nigdy nie byli wcześniej sędziami, wracają do swoich poprzednich zawodów lub stanowisk. Takie rozwiązanie nie narusza w naszej ocenie art. 180 ust. 1 i 2 konstytucji i stosowna argumentacja jest w motywach obu projektów. Te różnią się jedynie metodą dochodzenia do tego celu.

Jaką zatem mają przejść weryfikację?

Oba projekty liczą prawie 80 stronic i nie da się ich szczegółowo omówić w takim wywiadzie. Oba uwzględniają różne aspekty wskazane w uwagach Komisji Weneckiej, choć opinia ta – moim zdaniem – jest nie tylko niejasna w kilku miejscach, ale i niespójna. Opinia KW z października 2024 r. wpłynęła do nas już w trakcie prac Komisji z prośbą, abyśmy mieli jej rozwiązania na uwadze. Tak też uczyniliśmy. W pierwszym projekcie to zapisy ustawy określają prawidłowy status wszystkich sędziów powołanych w wadliwej procedurze ze skutkiem ex nunc. W tym układzie mogą korzystać oczywiście z drogi sądowej. Co więcej, w tzw. pilnej opinii KW wskazano, że wymóg bezpieczeństwa kadencji może mieć zastosowanie wyłącznie wtedy, gdy odpowiednie powołanie, nominacja lub wybór zostały dokonane zgodnie z konstytucją i normami europejskimi. Czy tak było z sędziami, których dotyczy projekt? Oczywiście nie. W tym projekcie opieramy się przede wszystkim na tym, że wadliwe powołanie, bez organu konstytucyjnego, nie daje ochrony konstytucyjnej, a opinia KW w ogóle tej kwestii nie dotyka. Osoby, które skutek z ustawy dotknie, mogą dowodzić swoich racji w sądzie. W drugim projekcie najpierw legalna KRS musi wznowić i uchylić poprzednie wadliwie wydane uchwały przez organ niekonstytucyjny, a od tych uchwał każdemu przysługuje środek odwoławczy do SN, a dopiero gdy takie postępowanie się uprawomocni, można ogłosić wolne etaty sędziowskie i konkursy na nie. W obu tych projektach wszyscy wadliwie powołani mają z mocy prawa udział w nowych konkursach. Jeśli będą najlepsi, to przecież wygrają. W tym projekcie zatem uwzględniono opinię KW, która zaleca, aby o tzw. cofnięciu nominacji orzekał organ niezależny od władzy, a decyzje podlegały kontroli sądowej. Ten projekt niewątpliwie lepiej spełnia zalecenia KW, choć wydłuża cały proces, bo wznowienie tych uchwał i zaskarżenie podjętych nowych zajmie sporo czasu.

Czytaj więcej

Robert Gwiazdowski: Jak wyrzucić (nie)sędziów

Czy to są rozwiązania optymalne?

W mojej ocenie tak. Gdybyśmy widzieli lepsze, które w ciągu kilku lat mogą uratować wymiar sprawiedliwości od zapaści, tobyśmy je przygotowali. Oczywiście krytyka i dyskusja zawsze są potrzebne. Bolą mnie jednak twierdzenia, że te projekty są stworzone bez dobrej woli. Oba mają swoje wady i zalety. Ale oba są kompleksowe i mają precyzyjny kalendarz. Możemy go pokazać.

Nie rozumiem także, dlaczego niewłaściwie oceniamy czas rozwiązania tych problemów, czyli obsadzenia wszystkich wadliwych etatów sędziowskich i zalegalizowania wszystkich powołań – może ktoś pokaże, gdzie się mylimy?

Może należałoby przyjrzeć się ich karierze? A zatem indywidualna weryfikacja tzw. neosędziów?

Wada w procesie powołania sędziego na skutek wniosku neo-KRS jest systemowa i konstytucyjna. Fakt, że skorzystali z niej niektórzy w przedziwnych okolicznościach (np. sprawa opisana w uzasadnieniu wyroku w sprawie III KK 185/23 SN), to przesłanka ewentualnego wszczęcia postępowania dyscyplinarnego, a nie weryfikowania pojedynczych awansów. Wada systemowa wymaga systemowego, a nie indywidualnego rozwiązania. Indywidualna ocena nadejdzie dopiero w legalnym postępowaniu przed nową, legalną KRS. Indywidualna weryfikacja, którą forsują niektóre organizacje pozarządowe – dla mnie jest nie tylko wadliwa z uwagi na niedostrzeganie, czym jest obecna KRS i w czym tkwi skutek działania tego organu, ale przede wszystkim zostawienie bałaganu na wiele lat Czy nas na to stać? Czy to jest spójna koncepcja? Nie – w obu przypadkach.

Przecież nawet jeśli projekty przejdą przez prace legislacyjne i Sejm, to i tak wszystko rozbije się o decyzję prezydenta. Warto więc tracić energię teraz?

Trzeba – nie dla mnie i nie dla pani, ale dla wszystkich naszych obywateli, aby wreszcie szli do sądu bez obawy, kto sądzi i czy wyrok się utrzyma. I aby nie musieli dwa lata walczyć z wyłączeniami sędziów wadliwie powołanych. Przejść musi jeden projekt. Ufam, że minister Bodnar zważy wszystkie racje i podejmie właściwą decyzję. My jesteśmy niezależnymi ekspertami i przedstawiamy te rozwiązania nie dlatego, że nie widzimy, który projekt jest lepszy, ale dlatego, iż wiemy, że ścierają się różne pomysły i racje. Wybór jest przecież nie nasz, ale polityków, i chcemy, by wiedzieli, jaki jest także terminarz. Czas jest naprawdę bardzo ograniczony. Co do obecnego prezydenta, to nie liczymy, aby w ogóle miał możliwość złożenia swojego podpisu. Po pierwsze, proces legislacyjny może skończyć się dopiero pewnie koło czerwca – lipca najwcześniej. Po drugie, wiemy, że ten prezydent uważa, że nawet bez wniosku KRS może skutecznie powołać na urząd sędziego – tak wypowiedział się na konferencji w SN. No to chyba wszystko jasne i nie ma tu dalej sensu mówić. Ustawę może podpisać nowy prezydent, który dostrzeże prawidłowo obecny stan prawny i będzie widział potrzebę uzdrowienia sytuacji w wymiarze sprawiedliwości.

Czytaj więcej

Prawnicy surowo o projektach w sprawie neosędziów. „Mogą sparaliżować sądy”