„Sędziowie są od tego, aby wydawać wyroki w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, nie są bogami, tylko mają służyć Rzeczypospolitej Polskiej i polskim obywatelom”. To słowa Karola Nawrockiego, prezydenta, jakie padły w Sejmie podczas zaprzysiężenia. Jak pan je rozumie?
Na razie to polityczna retoryka. Trudno oceniać exposé głowy państwa z pozycji sędziego. Zobaczymy, jakie będą konkretne decyzje prezydenta. Stwierdzenie, że sędziowie służą obywatelom i Rzeczypospolitej Polskiej, jest oczywiste. Chodzi jednak o to, na czym ta służba ma polegać. Czy na wsłuchiwaniu się w głos polityków i wydawaniu orzeczeń oczekiwanych i pożądanych przez aktualnie rządzących, czy też na staniu na straży Konstytucji RP i zapisanych w niej praw i wolności obywatelskich. Na przestrzeganiu prawa zgodnie z hierarchią zapisaną w naszej ustawie zasadniczej, czyli z pierwszeństwem ratyfikowanych aktów prawa międzynarodowego nad zwykłymi ustawami. Do tej pierwszej wizji wymiaru sprawiedliwości próbował sędziów przekonać, używając kija w postaci szykan i represji oraz marchewki w postaci awansów na skróty i nominacji na funkcje prezesów i delegowaniu do sądów wyższego rzędu według klucza lojalności, a nie kompetencji.