Chodzi mianowicie o tzw. ustawę kagańcową, czyli ustawę represyjną wobec niezawisłych sędziów. Jej celem jest wykluczenie sędziów z publicznej debaty na temat państwa prawa, unicestwienie samorządu sądów, ale może o wiele groźniejsze jest podważenie gwarancji niezawisłości w sprawowaniu władzy sędziowskiej.

Czytaj także:

Dariusz Mazur: Ustawa kagańcowa jako przejaw ustawowego bezprawia

Ekstraordynaryjne metody dyscyplinowania

Politycy uznali, że nadszedł czas na wytyczne dla wymiaru sprawiedliwości. Oto bowiem ustawą polityczną uchwaloną przez parlament dyktuje się sędziom, czego nie mogą badać w prowadzonych sprawach. Rzecz niesłychana, bo przecież fundamentem cywilizacji jest zasada, że sędzia nie może być karany za wydawane orzeczenia. Taki sędzia przestaje być sędzią, a staje się urzędnikiem.

Nowością jest odpowiedzialność dyscyplinarna sędziów za kwestionowanie skuteczności powołania nowych sędziów czy też Krajowej Rady Sądownictwa oraz Trybunału Konstytucyjnego. Ustawa wprowadza odpowiedzialność dyscyplinarną za:

1) działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie organu wymiaru sprawiedliwości;

2) działania kwestionujące istnienie stosunku służbowego sędziego, skuteczność powołania sędziego lub umocowanie konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej;

3) działalność publiczną niedającą się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

Regulacja ta w sposób oczywisty narusza art. 178 Konstytucji RP. Zgodnie z jej art. 178 ust. 1 sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko ustawie i konstytucji. Sędzia, orzekając w danej sprawie, ma obowiązek badać kwestie proceduralno-ustrojowe należytej obsady sądu, gdyż od tego zależy ważność postępowania i jego rzetelność (art. 45 konstytucji). Jak inaczej i kto miałby ocenić, czy realizowane jest prawo ustawowego sędziego czy niezależnego sądu?

Kaganiec na wyrok TSUE

Wszystkie te działania w reakcji na wyrok TSUE, który w sprawach połączonych C-585/18, C-624/18 i C-625/18 A.K. / Krajowa Rada Sądownictwa oraz CP i DO / Sąd Najwyższy uznał, że SN sam powinien zająć się analizą statusu Krajowej Rady Sądownictwa i Izby Dyscyplinarnej SN. Sąd Najwyższy analizy dokonał i w istocie podważył status nowo wybranych sędziów oraz Izby Dyscyplinarnej. Ustawa mrożąca ma wykluczyć działanie skutków wyroku TSUE i orzeczeń Sądu Najwyższego, albowiem to ustawa definiuje, kto jest sędzią wedle ustawy, oraz wprowadza sankcje za podważanie skuteczności powołań sędziów.

Jak by to więc opisowo ująć. Ustawa ta ma być kagańcem nie tylko na usta polskich sędziów, ale i na wyrok TSUE. Ma mrozić jego wykonanie przez sądy polskie. Adresatem odpowiedzi z odesłania prejudycjalnego jest bowiem nie tylko Sąd Najwyższy, ale w istocie wszystkie sądy, przed którymi wyłoni się problem legitymacji nowo wybranych sędziów.

Dziesięć tysięcy postępowań dyscyplinarnych?

Każdy generał dobrze wie, że aby wygrać wojnę, sama amunicja nie wystarczy. Trzeba mieć jeszcze opanowaną taktykę i strategię.

Czy ustawą represyjną da się w ogóle zdyscyplinować polskich sędziów? Otóż nie, bo skala tego problemu znacząco wykracza poza nagłośnioną sprawę sędziego Juszczyszyna czy sędziów z Katowic. Badaniem umocowania nowo powołanych sędziów zajmą się za chwilę wszyscy sędziowie w Polsce.

Badany będzie, po pierwsze, status asesorów sądowych i ich umocowanie, status sędziów orzekających w pierwszej instancji, po drugie, moc wiążąca orzeczeń sądów drugiej instancji wydanych przez nowych sędziów, moc wiążąca orzeczeń Sądu Najwyższego wydawanych przez nowych sędziów, związanie orzecznictwem nowych sędziów itd. Mówiąc obrazowo, niemal wszystkie sądy w Polsce staną przed dylematem oceny powołania nowych sędziów, respektowanie orzecznictwa Sądu Najwyższego i TSUE.

Propozycja karania sędziów za działalność orzeczniczą świadczy o braku wyobraźni i oderwaniu polityków od realiów wymiaru sprawiedliwości. Można skutecznie zdyscyplinować kilku, może nawet kilkudziesięciu sędziów, ale naiwne jest założenie, że mocą ustawy represyjnej uda się zdyscyplinować 10 tys. sędziów. Poza tym, jeśli utrwali się praktyka zawieszania sędziów za kwestionowanie KRS czy nowych sędziów SN – to powstaje pytanie, kto będzie w Polsce prowadzić tych kilka milionów spraw. Chyba do podobnych wniosków doszła Izba Dyscyplinarna SN, bo choć działania sędziego Juszczyszyna oceniła jako jaskrawe nadużycie, to przywróciła go do orzekania. Czy taka decyzja spowoduje jednak, że sędzia Juszczyszyn w kolejnych sprawach zaprzestanie badania statusu KRS? Czy został już wystarczająco zdyscyplinowany?

Brak wyobraźni polityków

Wprowadzając przepisy represyjne wobec sędziów za działalność orzeczniczą, trzeba sobie wyobrazić, jakie mogą one mieć skutki dla obywateli. Gdyby faktycznie intencją polityków było zapewnienie obywatelom poczucia bezpieczeństwa i stabilności wydawanych przez sądy orzeczeń, to powinni zaniechać zmian, które wprowadzą chaos orzeczniczy na niespotykaną skalę.

Poza tym dziś skutki naruszenia prawa do rzetelnego procesu mają zasięg nie tylko krajowy, mogą być też podnoszone przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu czy Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Zamrożenie polskich sędziów nie oznacza też z automatu, że uda się zamrozić sędziów europejskich. Można się spodziewać, że w reakcji na tę ustawę polskie sądy znów skierują pytania prejudycjalne do TSUE. Wcześniej czy później zapadnie wyrok TSUE już wprost odnoszący się do statusu nowych sędziów. Jakakolwiek ustawa krajowa, nawet kagańcowa, nie może wyłączyć stosowania prawa unijnego i jego bezpośredniego skutku. Tak czy inaczej, próba ograniczenia niezawisłości sędziowskiej w orzekaniu zakończy się fiaskiem.

Superizba

Już przy uchwalaniu poprzedniej zmiany wskazywano, że Izba Dyscyplinarna SN to swoisty sąd w sądzie. Teraz mocą ustawy nadaje się status szczególny superizby Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.

Ta Izba ma stanowić wentyl bezpieczeństwa ubezwłasnowolniający innych sędziów, spod których kognicji wyłącza się zagadnienia prawne dotyczące niezawisłości sędziego lub niezależności sądu. Do rangi bowiem spraw nadzwyczajnych i publicznych podniesiono kwestie niezawisłości sędziowskiej.

Uchwała składu całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego ma wiązać wszystkie składy Sądu Najwyższego.

Europa: murem za sędziami

Długotrwały wyniszczający konflikt wokół sądów obróci się przeciwko decydentom politycznym. Jak dotąd nie udało się zniszczyć tego, co najważniejsze w sądach niezawisłych sędziów. Nie zmieni tego też ustawa kagańcowa, bo za niezależnością polskich sądów murem stoi dziś Europa, a każda próba mrożenia wyroków TSUE nieuchronnie pociągnie za sobą traktatowe konsekwencje. Sądy polskie nie działają w próżni, lecz w przestrzeni europejskiej. Beneficjentów systemu dobrej zmiany wciąż jest mniejszość, a większość nie da się tak łatwo zastraszyć. Nie da się zrobić dyscyplinarek wszystkim sędziom w Polsce i zawiesić 10 tys. sędziów.

Z całej tej historii morał dla polityków jest taki, że można oczywiście tworzyć dowolne ustawy, tyle tylko, że skutki ustaw ustrojowych zawsze mają przełożenie na konkretne sprawy ludzi zawisłe przed sądem, a w tych sprawach decydują tylko sędziowie, a nie politycy. Uprawnienie sędziów do badania należytej obsady sądu, zachowania prawa do ustawowego sędziego, niezależnego sądu wynika z art. 45 konstytucji. To nie tylko uprawnienie sądów, ale też ich obowiązek. Jakakolwiek ustawa, która ograniczałaby ten obowiązek, narusza konstytucję i art. 47 Karty praw podstawowych.