O interpretacjach organu rentowego wątpliwej jakości pisaliśmy już nieraz. Lektura lwiej części z nich prowadzi do wniosku, że ZUS poprzestaje na wykładni przepisów, przyjmując jako wiążący stan faktyczny opisany przez przedsiębiorcę, nawet gdy jest on ewidentnie błędny. Nie rozwiewa w nich wątpliwości co do kwestii, które decydują, czy w konkretnej sytuacji dochodzi np. do deklarowanego zbiegu tytułów do ubezpieczeń społecznych. Nie odpowiada też, czy dany składnik jest przychodem w rozumieniu przepisów podatkowych, a tym samym podlega oskładkowaniu, czy też nie. Zatem tam, gdzie pojawia się problem, zwykle kończą się wyjaśnienia.