Piotr Duda, przewodniczący NSZZ Solidarność, największej centrali związkowej w Polsce, i Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich, postulują pakiet czterech reform. Zaważą one na losie tysięcy polskich przedsiębiorców i podwyższą emerytury nawet kilku milionów osób pracujących w poprzednich latach. Zmiany oznaczają jednak dodatkowe obciążenia dla firm zatrudniających pracowników na kontraktach, które zapłacą do ZUS nawet 2,7 mld zł więcej składek.

Rząd zaoszczędził 30 mld zł

Chodzi przede wszystkim o zapisanie na kontach zatrudnionych na zleceniach składek na ubezpieczenia społeczne, które nie zostały zapłacone od ich wynagrodzeń od 2009 r. Przedsiębiorcy startujący w przetargach na zamówienia publiczne zawierali z takimi osobami kilka umów-zleceń, by zaoszczędzić na składkach. Tylko w ten sposób mogli obniżyć ceny za swoje usługi i liczyć na wygraną w przetargach. A w tych przez lata najważniejsza była cena.

– Dodatkowo ZUS przez lata utwierdzał przedsiębiorców w prawidłowości stosowanych przez nich rozwiązań, by ostatnio zacząć kwestionować praktykę dzielenia umów, podważając je jako pozorne na podstawie innych przepisów – mówi Katarzyna Urbańska, wicedyrektor w dziale prawnopodatkowym PwC.

Z szacunków PwC wynika, że kwota niezapłaconych składek może wynosić nawet 19 mld zł. Eksperci PwC dodają, że na ich zaniżaniu przez przedsiębiorców administracja publiczna zaoszczędziła w poprzednich latach nawet 30 mld zł.

Po zapisaniu składek na kontach zleceniobiorców, przedsiębiorcy zostaną zwolnieni z obowiązku ich zapłaty (tzw. abolicja). Zatrzyma to kontrolerów ZUS, którzy nakładają obecnie na firmy obowiązek zapłaty zaległych składek na kwoty idące w setki tysięcy, jeśli nie miliony złotych.

Taki automatyczny zapis składek będzie korzystniejszy dla zatrudnionych, obejmie wszystkie osoby pracujące przed laty na kontraktach. Bez zmian istnieje bowiem duże ryzyko, że dotkliwe dla przedsiębiorców kontrole ZUS dotrą tylko do niewielkiej części firm. Pracujący w pozostałych zostaną więc z niczym.

Wyższe obciążenia

Kolejne dwa postulaty dotyczą zmian na przyszłość. Najważniejsza to pełne oskładkowanie umów-zleceń, umów o świadczenie usług i umów agencyjnych na takich samych zasadach jak w przypadku umów o pracę. To ważna dla biznesu zmiana, który do tej pory płacił ze zleceń niższe składki.

W przypadku kilku umów zawartych z jedną osobą kolejne kontrakty były kumulowane, aż do osiągnięcia minimalnego wynagrodzenia (obecnie 2100 zł brutto). Od pozostałych umów powyżej tego limitu firmy płacą już tylko składkę na ubezpieczenie zdrowotne i podatek. Po zmianach składki trzeba będzie płacić od wszystkich przychodów ze zleceń, aż do osiągnięcia powszechnego limitu 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia, który obecnie grubo przekracza 100 tys. zł rocznie.

NSZZ Solidarność i Federacja Przedsiębiorców Polskich postulują jednak ubruttowienie wynagrodzeń osób na kontraktach cywilnoprawnych. Oznacza to podniesienie kwoty wynagrodzenia brutto, aby po potrąceniu pełnych składek do kieszeni zleceniobiorcy trafiło tyle samo pieniędzy. Dzięki temu nawet milion osób pracujących obecnie na zleceniach nie powinien odczuć zmian, a przy okazji zyskają na tej operacji lepsze ubezpieczenie w ZUS i wyższe świadczenia.

Teraz wszystko w rękach rządu. Kiedy porozumienie trafi na biurko Elżbiety Rafalskiej, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, będzie musiał zająć stanowisko, jak zamierza rozwiązać ten problem.

Piotr Duda - przewodniczący NSZZ „Solidarność"

Pełne oskładkowanie umów-zleceń i o świadczenie usług zmniejszy na przyszłość ich ekonomiczną przewagę i da rynkową szansę powrotu do umów o pracę. Dzięki temu dochody zatrudnionych, niezależnie od tego, czy na umowie o pracę czy ze zlecenia, będą objęte pełnymi obowiązkowymi składkami: emerytalną i rentową. Ujednolicenie zasad przyczyni się nie tylko do zwiększenia podstawy naliczania przyszłej emerytury, ale też uczyni prawo przejrzystym i równym dla wszystkich uczestników rynku. Wynagrodzenia takich osób powinny zostać jednak ubruttowione, czyli podniesione tak, by zrekompensować potrącone wyższe składki.

Marek Kowalski - przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich

Bardzo się cieszę, że przedsiębiorcy mogą liczyć na wsparcie związków zawodowych, bo dzięki takiej współpracy można najwięcej osiągnąć. Porozumienie przewiduje bowiem, że na zmianach skorzystają nie tylko przedsiębiorcy, ale i pracownicy, którzy będą w lepszej sytuacji na emeryturze. To porozumienie dowodzi też, że żadna z tych stron nie jest winna zaistniałej sytuacji. Po zmianach zyska nie tylko budżet państwa, bo wzrosną wpływy ze składek na ubezpieczenia społeczne, ale także pracownicy, którzy dostaną wyższe świadczenia na emeryturze, a przedsiębiorcy będą mogli w końcu konkurować na równych zasadach.