Opublikowany w poniedziałkowej "Rz" artykuł pt. "Interpretacje ZUS nie chronią przedsiębiorców" wywołał duże zainteresowanie firm. Okazuje się, że wiele osób spotkało się z interpretacjami wprowadzającymi w błąd.

Izba Pracodawców Polskich wystąpiła np. do ZUS z pytaniem, czy od diet za podróże służbowe wypłacanych pracownikom lub zleceniobiorcom należą się składki. Centrala ZUS w Warszawie odpowiedziała, że nie trzeba ich płacić.

– Często spotykamy się z tym problemem. Wygląda to tak, że nawet gdy przedsiębiorca uzyska wiążącą interpretację, że nie musi płacić składek od diet za zagraniczne wyjazdy, inspektor ZUS może w czasie kontroli bardzo łatwo ją zakwestionować – mówi Beata Pawłowska, ekspert Izby Pracodawców Polskich, która reprezentuje firmy delegujące pracowników do pracy za granicą. – Wydając interpretację, ZUS nie bada bowiem rzeczywistej sytuacji przedsiębiorcy, odpowiada jedynie na zadane przez niego pytanie i odnosi się wyłącznie do podanego stanu faktycznego. Najlepszym tego przykładem jest przedsiębiorca z Poznania, który w takiej sytuacji nie potrącał składek od diet pracowników wysyłanych do pracy za granicę. Gdy kilka miesięcy temu ZUS przeprowadził u niego kontrolę, okazało się, że jednak musi zapłacić od tych diet kilka milionów złotych zaległych składek.

Zakład wie lepiej

– Paradoksalne jest to, że ten przedsiębiorca miał wcześniej kontrolę urzędu skarbowego, który stwierdził, że prawidłowo rozlicza diety za podróże służbowe 300 pracowników. Podobnego zdania był inspektor pracy, który także przyszedł na kontrolę do tego przedsiębiorcy – mówi Sebastian Samol, poznański adwokat, reprezentujący przedsiębiorcę w sporze z ZUS przed sądem. – Choć przepisy są dla wszystkich takie same, ZUS nie zwrócił uwagi na decyzje innych urzędów ani na własne interpretacje przepisów i uznał, że składki się należą.

Podczas kontroli inspektor ZUS po prostu inaczej zakwalifikował zagraniczne wyjazdy pracowników. Nie jako delegacje służbowe, tylko tzw. delegowanie pracowników w myśl unijnych przepisów. Skoro nie były to delegacje, to zatrudnionym nie należały się wolne od składek diety za podróż służbową. Wszystkie świadczenia wypłacone im przez firmę zostały więc potraktowane jako wynagrodzenie, od którego należą się pełne składki na ubezpieczenia społeczne.

Zamiast interpretacji pisemna informacja

Zamieszania z interpretacją przepisów można było uniknąć, wysyłając do ZUS zwykłe pismo. Gdy w sierpniu tego roku inny przedsiębiorca z Wielkopolski wystąpił do swojego oddziału z pytaniem, jak postąpić w takiej sytuacji, dostał właściwą odpowiedź. Dowiedział się, że to nie podróż służbowa i składki powinien zapłacić.

– Takie informacje nie są jednak wiążące dla ZUS i może się okazać, że za kilka lat inspektor prowadzący kontrolę będzie innego zdania – zauważa Piotr Szubert, radca prawny w PwC. – Jeśli po latach ZUS zmieni zdanie i zażąda zapłaty składek, choć wcześniej w piśmie stwierdził, że firma nie musi ich odprowadzać, przedsiębiorca może próbować się bronić przed zapłatą odsetek od zaległości.

Zwykłe pytanie jednak może ułatwić właściwe sformułowanie wniosku o interpretację.

Opinia dla „Rz"

Mirosław Łabanowski, radca prawny z kancelarii LexConsulting

To, że przedsiębiorcy nadal pytają Zakład Ubezpieczeń Społecznych o interpretację przepisów w zwykłych pismach, to moim zdaniem kwestia przyzwyczajenia z czasów, gdy nie można było występować z wnioskiem o wydanie wiążącej interpretacji przepisów.  W odróżnieniu od trybu wiążących wykładni, informacje udzielane przez oddziały ZUS w odpowiedzi na pytania przedsiębiorców nie mają żadnej wiążącej mocy prawnej. Bywa, że im bardziej skomplikowane jest pytanie przedsiębiorcy, tym ogólniejsza odpowiedź oddziału. W praktyce jednak inspektor w czasie kontroli może wziąć pod uwagę, że przedsiębiorca postąpił w myśl takiego pisma, chociaż nie ma takiego obowiązku. Udzielanie takich informacji przez ZUS nie zostało bowiem nigdzie w przepisach uregulowane.