Tak uznał Sąd Najwyższy w uchwale 7 sędziów z 21 kwietnia 2010 r. (II UZP 1/10).
Rozstrzygał wówczas sprawę kobiety, która otworzyła gabinet kosmetyczny. Z tytułu prowadzenia tej działalności była zgłoszona do ubezpieczeń od 1 października 2003 r. do 31 stycznia 2005 r. Składki odprowadzała od najniższej podstawy, czyli od 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Po uzyskaniu tytułu lekarza stomatologa kobieta rozpoczęła pracę na etacie w szpitalu i niedługo później zamknęła firmę. Szybko zmieniła szpital na inny, a w nowym miejscu pracy często jej nie było, bo chorowała. Ostatnie jej zwolnienie zakończyło się dzień przed ustaniem zatrudnienia. Dentystka zakończyła tam pracę 14 października 2006 r., a już dwa dni później – 16 października 2006 r. – będąc w zaawansowanej ciąży, ponownie zarejestrowała firmę i zgłosiła siebie do obowiązkowych ubezpieczeń społecznych (emerytalnego, rentowych i wypadkowego) oraz do dobrowolnego chorobowego.
Tym razem zadeklarowała jednak znacznie wyższą podstawę wymiaru składek – w wysokości 6000 zł. Ciąża przebiegała z komplikacjami i kobieta była na licznych zwolnieniach. Od 23 stycznia 2007 r. przebywała na zasiłku macierzyńskim, a dziecko urodziła 24 stycznia 2007 r. Po zakończeniu macierzyńskiego (od 29 maja 2007 r.) znowu zgłosiła się do ubezpieczeń, ale wróciła do znacznie niższej podstawy wymiaru składek.
ZUS kontroluje...
ZUS, w trybie przysługujących mu uprawnień kontrolnych, sprawdził bizneswoman. I stwierdził, że tak rażąca różnica między wysokością odprowadzonych składek przed i po porodzie to jej świadome działanie mające w celu uzyskanie jak najwyższych świadczeń z ubezpieczenia społecznego. Wydał decyzję, w której skorygował deklarowaną podstawę sprzed porodu z 6000 zł do 60 proc. przeciętnej płacy.
Kobieta poszła do sądu. W pierwszej instancji przegrała, ale w drugiej sąd uwzględnił jej apelację i przyjął za podstawę deklarowane przez nią 6 tys. zł. Sąd apelacyjny uznał, że ZUS nie może ingerować w wysokość podstawy wymiaru składek, jeśli deklaruje ją sam przedsiębiorca. Nie daje mu takiej możliwości art. 58 k.c., gdyż „przedmiotowe oświadczenie nie stanowi zdarzeń prawnych zmierzających do osiągnięcia skutków cywilnoprawnych".
...a sąd rozstrzyga
ZUS nie dał za wygraną i złożył skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, który rozpoznał ją w poszerzonym składzie i oddalił skargę. Podkreślił, że stosunek ubezpieczenia społecznego ma charakter administracyjnoprawny.
Przypomniał, że osoby prowadzące działalność gospodarczą podlegają obowiązkowo ubezpieczeniom społecznym od dnia rozpoczęcia wykonywania biznesu do dnia zaprzestania jego prowadzenia. Wpis do ewidencji rodzi domniemanie faktyczne podjęcia działalności i jej wykonywania, co wywołuje obowiązek ubezpieczenia. Domniemanie z wpisu może obalić ZUS, jeśli dowiedzie, że firma nie działa. Ale jeśli tego nie kwestionuje, to nie może nie przyjąć przedsiębiorcy do ubezpieczeń. Dotyczy to również dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego.
Sąd przypomniał, że specyfika i trudność w określaniu rzeczywistych przychodów z firmy wymusiły inny sposób ustalania podstawy wymiaru składek z działalności gospodarczej. Sama wysokość składek nie jest powiązana z rzeczywistym przychodem. Przedsiębiorca ma swobodę w deklarowaniu podstawy wymiaru, niezależnie od tego, ile faktycznie zarobił, prowadząc firmę. W przypadku składki chorobowej jest to przedział od 60 proc. do 250 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Decyzja przedsiębiorcy
Ingerencja ZUS w to uprawnienie jest niedopuszczalna, bo nie ma wyraźnego umocowania w przepisach. To, że art. 41 ust. 13 ustawy systemowej może być podstawą korekt imiennych raportów miesięcznych, nie oznacza, że umożliwia ingerencję w deklarowaną przez ubezpieczonego wysokość podstawy wymiaru, jeżeli mieści się ona w ustawowych granicach. SN uznał, że niedopuszczalna jest wykładnia rozszerzająca tego przepisu.
Sąd przypomniał też, że wysokość świadczeń z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa nie jest uznaniowa. Przysługują one w takiej wysokości, jaka wynika z przepisów, a one nie przewidują możliwości uchylenia się od tego w całości lub w części, gdy ZUS uzna że świadczenie jest „nienależnie wysokie", „nieekwiwalentne" bądź że kwota do wypłaty jest „niesłuszna", „niesprawiedliwa" czy „niegodziwa".
Jeśli więc bizneswoman urodzi dziecko podczas dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego, to z tą chwilą nabywa prawo do zasiłku macierzyńskiego. Jego wysokość jest pochodną od zadeklarowanej przez nią podstawy wymiaru składek na to ubezpieczenie co do zasady z 12 miesięcy przed nabyciem prawa do świadczenia.
Jeśli jednak przed porodem była ubezpieczona krócej, wtedy pod uwagę bierze się kwotę za pełne miesiące ubezpieczenia. Skoro ubezpieczona ma prawną możliwość podwyższenia wymiaru składki na ubezpieczenie, to jest to legalne i ZUS nie ma prawa tego kwestionować.
Dwa dni ubezpieczenia nie dadzą wysokiego zasiłku
Odmiennie niż w uchwale 7 sędziów orzekł Sąd Najwyższy w sprawie kobiety, która na dwa dni przed porodem założyła firmę i opłaciła składkę chorobową od najwyższej możliwej podstawy wymiaru zmniejszonej proporcjonalnie do dwóch dni podlegania ubezpieczeniom. Sąd uznał, że w takiej sytuacji należy się świadczenie w minimalnej wysokości.
SN uznał, że ustalenie podstawy wymiaru zasiłku macierzyńskiego, do którego prawo powstało w pierwszym miesiącu dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego z firmy od zadeklarowanej kwoty ubezpieczenia jest wykluczone, choćby kwota ta mieściła się w granicach przewidzianych w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych. Stanowisko to nie odnosi się jednak do kobiet, które przed urodzeniem dziecka były objęte ubezpieczeniem co najmniej jeden miesiąc kalendarzowy.
SN stwierdził też, że uchwała 7 sędziów SN z 21 kwietnia 2010 r. (II UZP 1/10) nie ma zastosowania w analizowanej przez niego sprawie (wyrok z 6 września 2012 r., II UK 36/12).