Taki morał płynie z precedensowego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA), który powinien stać się przestrogą dla tysięcy polskich pracodawców i innych płatników. Wynika z niego bowiem jasno, że przez informacje PIT-11, które są podstawą do rocznego rozliczenia podatku dochodowego i w milionach są przesyłane podatnikom, można trafić nie tylko na celownik skarbówki, ale też prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO).
Obowiązki płatnika a ochrona danych osobowych
Przekonała się o tym kancelaria specjalizująca się w zarządzaniu procesami związanymi z dochodzeniem długów. A jej kłopoty miały związek z kontraktem z 2009 r. podpisanym z jednym z funduszy inwestycyjnych na obsługę sekurytyzowanych wierzytelności. W jej ramach kancelaria podjęła się m.in. zawierania ugód w imieniu funduszu. Jedną z nich podpisano ze spadkobierczynią zmarłej dłużniczki.
Czytaj więcej:
Schody zaczęły się, gdy kancelaria wysłała kobiecie PIT-11 za 2018 r., wystawiony w związku z ugodą. Dokument nie trafił jednak do jej rąk, w efekcie zainteresowana zaalarmowała UODO. Zarzuciła, że kancelaria przesłała PIT-11 na błędy adres, a zatem doszło do udostępnienia jej danych osobowych osobom nieuprawnionym.
Podkreśliła, że miejsca, gdzie została wysłana informacja podatkowa, nigdy nie podawała jako adresu korespondencyjnego. Nigdy też tam nie mieszkała. O nieprawidłowościach dowiedziała się w maju 2019 r. od swojego urzędu skarbowego i z późniejszej rozmowy telefonicznej z samą kancelarią.