Reklama
Rozwiń

Wysokie zarobki po studiach magisterskich? Kto zarabia najwięcej już w pierwszym roku

Chociaż w ofertach pracy rzadziej pojawia się dziś wymóg posiadania wykształcenia, w tym dyplomu wyższej uczelni, to badanie losów absolwentów (ELA) potwierdza wartość edukacji.

Publikacja: 02.07.2025 04:30

Jakie studia zapewniają najwyższe średnie wynagrodzenie w pierwszym roku po dyplomie?

Studenci w czasie wykładu

Jakie studia zapewniają najwyższe średnie wynagrodzenie w pierwszym roku po dyplomie?

Foto: Adobe Stock

Studia menedżerskie, techniczne i medyczne II stopnia (czyli magisterskie) zapewniają najwyższe średnie wynagrodzenie w pierwszym roku po dyplomie, zwłaszcza w przypadku osób, które łączą naukę z pracą, studiując niestacjonarnie – wynika z najnowszej, dziesiątej już edycji ogólnopolskiego systemu monitorowania Ekonomicznych Losów Absolwentów szkół wyższych (ELA), który objął osoby kończące uczelnie w 2023 r.

Foto: Paweł Krupecki

Mediana zarobków absolwentów. Menedżerowie na czele

Według danych systemu, najwyższą medianą średnich zarobków w pierwszym roku po dyplomie mogli się pochwalić absolwenci dwóch kierunków dwuletnich studiów niestacjonarnych II stopnia Executive Master of Business Administration (EMBA) na Uniwersytecie Wrocławskim. Mediana ich miesięcznych zarobków sięgała 22 tys. zł brutto, choć warto zwrócić uwagę, że te studia są kierowane do menedżerów wyższego szczebla z praktyką zawodową, a ukończyło je w 2023 r. łącznie 36 osób.

Znacznie więcej osób uzyskiwało wtedy dyplom ukończenia informatyki, która od lat jest w ścisłej czołówce najbardziej opłacalnych kierunków, pomimo widocznego od ponad dwóch lat spowolnienia w branży IT i zagrożenia ze strony AI, która ogranicza potrzeby kadrowe firm. Mimo to studia informatyczne II stopnia, na czele z informatyką na Politechnice Warszawskiej, stanowią połowę kierunków, które absolwentom z 2023 r. zapewniały najwyższe wynagrodzenia w pierwszym roku po dyplomie. Przy czym były to z reguły studia niestacjonarne. Podobnie jak w przypadku górnictwa i geologii czy pielęgniarstwa, które w pierwszym roku pracy po dyplomie pozwalały zarabiać ponad 14 tys. zł miesięcznie brutto. To mediana zarobków, więc połowa absolwentów uzyskiwała wyższe.

Czytaj więcej

Pracującym studentom trudniej dziś o wymarzone zarobki

– Wysokość ich wynagrodzeń jest uwarunkowana między innymi ryzykiem związanym z wykonywaniem obowiązków oraz trudnymi warunkami pracy. Specjalizacje w obszarach takich, jak inżynieria geologiczna czy poszukiwanie złóż, znacznie podnoszą wartość rynkową pracowników i zwiększają szanse na awans na stanowiska kierownicze – zaznacza Artur Skiba, prezes firmy rekrutacyjnej Antal.

Po tych kierunkach studiów zarabia się najwięcej. Inżynierowie rządzą

Finansową przewagę kierunków inżynierskich (na czele z IT) oraz medycznych widać też w przypadku studiów stacjonarnych, które trudniej jest łączyć z pracą, co przekłada się na niższą medianę średnich wynagrodzeń. W tej grupie najwyższe zarobki w pierwszym roku po dyplomie uzyskiwali absolwenci informatyki II stopnia na Uniwersytecie Warszawskim (14 tys. zł). W pierwszej trójce byli też absolwenci informatyki na Uniwersytecie Jagiellońskim (13,7 tys. zł) oraz Inżynierii i analizy danych na Politechnice Warszawskiej (13,6 tys. zł).

Czytaj więcej

Specjalista ze Wschodu, ale po studiach w Polsce

Jak jednak zaznaczają w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Mikołaj Jasiński i Marek Bożykowski, eksperci Ośrodka Przetwarzania Informacji (OPI), który opracowuje dane ELA, nie tylko te robiące wrażenie zarobki najlepiej wynagradzanych absolwentów wyższych uczelni potwierdzają, że opłaca się studiować. Jeszcze lepszym dowodem są tu wskazania Względnego Wskaźnika Zarobków (WWZ) w pierwszym roku po dyplomie, który pokazuje wynagrodzenia wszystkich absolwentów i absolwentek na tle zarobków w ich miejscach zamieszkania.

Po studiach płace rosną szybciej

Z analiz ekspertów OPI wynika, że ten wskaźnik systematycznie idzie w górę. Podczas gdy absolwenci studiów magisterskich (II stopnia i jednolitych) z 2018 r. w pierwszym roku po dyplomie zarabiali przeciętnie 68 proc. średniej płacowej w swoim powiecie, to w przypadku absolwentów z 2023 r. już 77 proc.

Co więcej, jak zaznacza Mikołaj Jasiński, ekspert OPI, w przypadku absolwentów z 2019 r., którzy teraz są już pięć lat po studiach, ten poziom sięga 105 proc. A to oznacza, że mediana ich średnich zarobków przewyższa średnią płacową w miejscu zamieszkania, przy czym dotyczy to wszystkich absolwentów, także tych najsłabiej opłacanych kierunków z zarobkami kilkukrotnie niższymi od średniej rekordzistów. Jak zauważa Marek Bożykowski, wzrost WWZ dowodzi, że płace absolwentów wyższych uczelni rosną szybciej niż średnie wynagrodzenia w powiatach, w których mieszkają, co oznacza, że studia skutecznie wzmacniają pozycję ekonomiczną pracowników.

Czytaj więcej

Zetki gotowe zakasać rękawy i pracować fizycznie

Jak jednak wynika z raportów firmy Grant Thornton, która analizuje oferty pracy, podczas gdy coraz częściej pojawia się tam wymóg dotyczący określonego doświadczenia (w maju był wpisany w 71 proc. ogłoszeń opublikowanych na największych portalach rekrutacyjnych), to znacznie rzadziej pracodawcy wymagali określonego wykształcenia, w tym dyplomu wyższej uczelni (40 proc.).

Dyplom uczelni wyższej jest mile widziany, ale nie wymagany

Mateusz Żydek, rzecznik agencji zatrudnienia Randstad, ocenia, że bardzo duże znaczenie ma rodzaj, a zwłaszcza kierunek studiów: te, które dają konkretne, profesjonalne przygotowanie do pracy, jak np. kierunki techniczne (w tym informatyczne), medyczne czy finansowo-księgowe, są nadal wysoko cenione. Ich ukończenie jest silnym atutem, a często też wymogiem na rynku pracy, zwłaszcza w przypadku młodych pracowników, gdyż po 10-15 latach pracy kluczowe jest doświadczenie zawodowe.

Z tym też może być związany spadek udziału ofert z wymogiem dotyczącym wykształcenia, które najważniejsze jest w pierwszych latach na rynku pracy. Pracodawcy najczęściej poszukują dziś doświadczonych specjalistów i fachowców.

Czytaj więcej

Jakich pracowników szukają pracodawcy? Ta grupa nie może narzekać na brak ofert

Zdaniem rzecznika firmy Randstad, chociaż większość przedsiębiorstw oczekuje od kandydatów na stanowiska specjalistyczne czy menedżerskie wyższego wykształcenia (w ostatnich latach stało się ono zresztą standardem), to jest skłonna pójść na kompromis w przypadku stanowisk, gdzie liczą się np. kompetencje miękkie, czy w nowych zawodach związanych z e-marketingiem lub e-commerce. Dyplom wyższej uczelni jest tam wprawdzie mile widziany, ale już niekonieczny, co obok malejącej liczebności młodych roczników jest dużym wyzwaniem dla polskich uczelni.

Wyzwanie dla uczelni

Jak ocenia Krzysztof Szymański, rzecznik Politechniki Warszawskiej, utrzymuje się duże zainteresowanie studiami inżynierskimi i podyplomowymi, ale na popularności tracą studia II stopnia. Decydujące są tu praktyczne względy rynkowe: tytuł inżyniera PW ma na tyle dobrą markę, że firmy nie oczekują już od kandydatów dyplomu magistra. – W zawodach inżynierskich presja rynku jest tak duża, że pracodawcy chętnie zatrudniają już studentów po drugim roku uznając, że mają oni wystarczające kompetencje do pracy – dodaje rzecznik PW, przyznając, że dużym wyzwaniem jest zachęcanie studentów do ukończenia nauki.

Zjawisko przedwczesnego kończenia kształcenia (tzw. drop-out) jest zmorą polskich uczelni w ostatnich latach. Według analiz OPI, w latach 2012-2020 ponad 1,3 mln osób, czyli 40 proc. studentów, zrezygnowało ze studiów i w ciągu roku od skreślenia z listy studentów nie wznowiło nauki. Z kolei ubiegłoroczny raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego pokazał, że podczas gdy w latach 2019-2023 co roku edukację wyższą rozpoczynało około 500 tys. osób, to dyplom ukończenia studiów uzyskiwało jedynie 300 tys.

Czytaj więcej

Dyplom nadal pomaga na starcie

– Warto przyjrzeć się też zjawisku przedwczesnego „wyciągania” z systemu młodych specjalistów przez potencjalnych pracodawców. Studenci, zwabieni wynagrodzeniem i innymi benefitami oferowanymi przez firmy, porzucają studia nawet na ostatniej prostej – podkreślają eksperci NCBR, które w ub.r. ogłosiło konkurs „Efektywne zarządzanie uczelnią w celu minimalizowania zjawiska drop-outu”.

Rynek pracy
Prezes Manpower Group: na rynkach pracy w Europie panuje chłód
Rynek pracy
Polscy pracodawcy polubili Kolumbijczyków
Rynek pracy
Krótszy tydzień pracy? Dopiero w przyszłym roku, ale wkrótce ruszą zapisy
Rynek pracy
Talibowie na saksach w Rosji. Kto jeszcze pracuje w rosyjskich fabrykach?
Rynek pracy
Zagadka rynku pracy. Bezrobocie spada, ale plany zwolnień grupowych rosną