Co łączy anioły i batyskaf? Odpowiedź na to pytanie można znaleźć w Jabłonce koło Nidzicy. Goście, którzy odwiedzają tamtejszą destylarnię, są zaszokowani widokiem kotłów, kadzi i instalacji wykorzystywanych przy produkcji alkoholu.

– Kojarzą się im one zazwyczaj z saksofonem i batyskafem – mówi Maciej Kozuba z firmy Z. Kozuba i Synowie, specjalizującej się produkcji niszowych, luksusowych alkoholi.

Zwiedzający mogą zobaczyć także dębowe beczki, w których dojrzewa whisky. Przy okazji dowiadują się, że trunek, który wyparowuje w trakcie tego procesu, zwany jest udziałem aniołów.

Nalewki na start

Swoje podwoje dla zwiedzających spółka Z. Kozuba i Synowie otworzyła w październiku 2013 r. Chce w ten sposób nie tylko zwiększyć obroty (pakiety dla odwiedzających ją gości kosztują od 30 do 200 zł), ale także wypromować swoje marki. – Udaje się nam w ten sposób ominąć zakaz reklamy alkoholu, a ponadto jako jedni z niewielu w Polsce pokazujemy, jak wygląda produkcja butikowych alkoholi – wyjaśnia Maciej Kozuba.

Leżakująca w Jabłonce whisky trafi do butelek w 2015 r., gdy zakończy się trzyletni, czyli najkrótszy z możliwych, proces leżakowania. Będzie sprzedawana pod marką Z. Kozuba i Synowie.– Pierwsze próbki pobraliśmy po 18 miesiącach i zagraniczni eksperci, których poprosiliśmy o opinię, uznali, że to dobry produkt – przyznaje Maciej Kozuba.

Z. Kozuba i Synowie nie ścigają się z producentami szkockiej. – Chcemy stworzyć własną whisky w stylu europejskim – mówi Maciej.

Ich pierwsza whisky powstaje nie z używanego w Szkocji słodu jęczmiennego, ale z żytniego. Przechowywana jest w beczkach ze świeżego drewna dębowego. Dla porównania szkocka whisky trafia do beczek po amerykańskich bourbonach, które wcześniej zostały wypalone.

W Jabłonce powstają już także kolejne eksperymentalne whisky. Jedna z nich ma być wyłącznie z polskiego żyta i pszenicy.

W 2013 r. przychody Z. Kozuba i Synowie przekroczyły 2 mln złotych. Firma działa od 2005 r. Założył ją Zbigniew Kozuba, miłośnik gotowania i dobrego jedzenia, wraz z synami Maciejem i Jakubem. Zdecydowali się na ten krok, gdy okazało się, że nalewki, które dla przyjemności robi Zbigniew, nie mieszczą się już w piwnicy. Pierwsza, sprzedawana do dziś, trafiła na rynek nalewka kolonialna.

Zbigniew, z wykształcenia biochemik, pełni funkcję prezesa i czuwa nad produkcją. Maciej, który ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim, specjalizuje się w marketingu i sprzedaży. Natomiast Jakub, absolwent Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, czuwa m.in. na finansami rodzinnej spółki.

Rozwinięcie dystrybucji nie było łatwe. Nie mieli doświadczenia, a duże firmy dystrybucyjne, które dominują na rynku, nie były zainteresowane niszowymi produktami. – Zdobyliśmy pozwolenie na działalność hurtową i z bagażnikiem pełnym produktów jeździliśmy po kraju, szukając chętnych do współpracy – wspomina Maciej Kozuba.

Kierunek Chiny

Po jakimś czasie zatrudnili przedstawicieli handlowych. Nie było to jednak dobrym posunięciem, bo mieli zbyt wąską ofertę. Dlatego do nalewek dołączyły m.in. wódki Pure Grain i Starkus. Ostatecznie pod koniec 2013 r. powierzyli dystrybucję firmie Tudor House z Warszawy.

Wszystkie produkty z Jabłonki zaliczane są do alkoholi premium. Średnio kosztują 110–140 zł za butelkę 0,7 litra. Można kupić je w całej Polsce, m.in. w specjalistycznych sklepach z alkoholami. Od dwóch lat Z. Kozuba i Synowie sprzedaje swoje produkty także do Niemiec i Chin. W 2013 r. pojawiły się również w Chicago.

Opinia dla „Rz"

Krzysztof Maruszewski | prezes spółki Stilnovisti, zajmującej się inwestycjami alternatywnymi, w tym w whisky

Według specjalistów z firmy International Wine & Spirit Research globalna konsumpcja whisky wzrośnie o blisko 12 proc. w latach 2012–2016, co oznacza tempo wzrostu ponad dwa razy szybsze niż w przypadku innych kategorii alkoholi mocnych. Popyt na „płynne złoto" rośnie również w naszym kraju. Dlatego uważam, że wprowadzenie na rynek polskiej whisky jest dobrym pomysłem. Nowe destylarnie powstają zresztą nie tylko u nas. Szwecja do niedawna miała jedną, a w tej chwili jest ich już kilka. Podobnie dzieje się w Danii i Niemczech. Destylarnia Z. Kozuba i Synowie przyciągnie przede wszystkim osoby, które interesują się whisky. To one kupią pierwsze butelki ich nowego produktu. O tym, czy sięgną po następne, zdecyduje to, na ile udany będzie debiut. Przypuszczam, że z uwagi na użycie nowych beczek dębowych smak trunku będzie bardziej zbliżony do amerykańskiego bourbona niż do szkockiej whisky.