Toczy się dyskusja nad modelem kształcenia urzędników służby cywilnej (tzw. administracji rządowej). Dzisiaj, jeśli chcą podnieść swoje kwalifikacje zawodowe, mogą to zrobić na dwa sposoby. Pierwszy kierowany jest do osób o określonym stażu – mogą one wziąć udział w postępowaniu kwalifikacyjnym, którego pozytywne zakończenie, po spełnieniu dodatkowych wymogów, umożliwia uzyskanie tytułu urzędnika mianowanego.
Drugim sposobem na uzyskanie tytułu urzędnika mianowanego jest ukończenie Krajowej Szkoły Administracji Publicznej (KSAP). Szkoła ta kształci zarówno w systemie „dziennym” – zazwyczaj osoby tuż po ukończeniu studiów, jak i w systemie dualnym – osoby, które już pracują w administracji publicznej.
Czytaj więcej:
Oba modele kształcenia są dzisiaj krytykowane. Postępowanie kwalifikacyjne, bo jest sprawdzianem wiedzy – wymaga m.in. „wkuwania” przepisów, a KSAP, bo uczy tego, co ma niewielkie przełożenie na praktykę.
W propozycjach zmian pojawia się magiczne słowo „praktyka”, które ma być panaceum na wszystkie problemy. Czy rzeczywiście jest to właściwy kierunek? Moje doświadczenie podpowiada, że najcenniejsze umiejętności zdobywa się w praktyce, a nie w szkole, na co potrzeba zazwyczaj wielu lat. Program edukacji należy zmienić, ale powinien być bardziej elastyczny, dostosowany do wykształcenia oraz kompetencji osób, które borą udział w szkoleniu. Przede wszystkim jednak, program ten powinien odpowiadać aktualnym oczekiwaniom stawianym przed służbą publiczną.
Zapraszam do lektury „Tygodnika Urzędników”.