Wpływ mają na to nie tylko wymagania prawne, jak dyrektywa CSRD i taksonomia UE – wiele organizacji chce budować swoją przewagę konkurencyjną przez ambitne podejście do kwestii klimatycznych i raportuje emisje dobrowolnie. Jednak jako audytor i doradca niepokojąco często spotykam się z sytuacją, kiedy deklarowana jest zgodność ze standardem, np. GHG Protocol, ale brakuje jakiejkolwiek dokumentacji, albo dokumentacja ogranicza się do wymienienia w punktach źródeł współczynników emisji. Wszyscy „liczą ślad węglowy”, ale wielu w ogóle nie dokumentuje, jak to robi. A bez dokumentacji, nazywanej często metodyką, nawet najlepszy arkusz kalkulacyjny nie wystarczy, aby uznać końcowy raport z emisji GHG za wiarygodny.