Firmy, które mają silnie rozwinięty system kontroli wewnętrznej, efektywną strukturę organizacyjną, ale przede wszystkim wysoką kulturę zarządzania procesami, poradziły sobie z raportowaniem ESG znacznie lepiej niż firmy, które mają w tych obszarach problemy. Co prawda na GPW aż 96 proc. opinii z atestacji sprawozdawczości zrównoważonego rozwoju było czystych, co wskazywałoby na wysoką jakość raportowania, ale należy pamiętać, że w sprawozdawczości za 2024 rok obowiązywały w wielu obszarach przepisy przejściowe, a audytorzy nierzadko dawali spółkom rekomendacje na zakończenie atestacji. Wiele spółek miało problem z gromadzeniem danych potrzebnych do sporządzania raportowania zrównoważonego rozwoju, w praktyce zdarzało się, że analiza podwójnej istotności była przeprowadzana przez firmy po raz kolejny, jednym z najsłabszych ogniw była Taksonomia UE. Co więcej, spółki dążyły do stosowania uproszczeń, które mają istotny wpływ na raportowane wskaźniki. Wbrew oczekiwaniom standardy ESRS dotyczące bioróżnorodności i ekosystemów nie stanowiły aż tak znaczącego problemu, jak się spodziewano, przede wszystkim dlatego, że dla wielu organizacji ten obszar okazał się nieistotny. Co prawda tam, gdzie ten obszar był istotny, to jednak spółki miały problem z jego raportowaniem. Dużo większym wyzwaniem, zwłaszcza dla audytorów, był wskaźnik luki płacowej. Spółki bardzo chętnie w tym zakresie sięgają po uproszczenia, jak np. niewliczanie wynagrodzeń zarządów, aby dla nich ten wskaźnik wypadł korzystniej. Wręcz pojawiają się naciski na różne organizacje zrzeszające podmioty z danej branży – aby wypracować dla niej standard, który by takie uproszczenia sankcjonował. To pokazuje, jak ważna jest rola biegłych rewidentów w zapewnieniu wiarygodności danych w raportowaniu ESG.