Ustawa z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (tekst jedn. DzU z 2022 r., poz. 1009 ze zm.) przewiduje, jakie umowy powodują obowiązkowe podleganie ubezpieczeniom społecznym. W szczególności w art. 6 ust. 1 pkt 4 wymienia wyraźnie umowy zlecenia oraz inne umowy o świadczenie usług. Natomiast nie stanowi podstawy do ubezpieczeń społecznych wykonywanie umowy o dzieło. W praktyce powoduje to, że firmy często nadużywają umowy o dzieło, aby zaoszczędzić na składkach zusowskich. To zaś spotyka się z reakcją ZUS, który takie umowy kwestionuje. Powstają wówczas spory odnośnie faktycznego ich charakteru.
Czytaj więcej
1,27 mln umów trafiło do rejestru w ZUS w trzech kwartałach 2022 r., ale nie ma mowy o nadużyciach.
Wprawdzie w prawie cywilnym istnieje zasada swobody umów, jednak nie może to stanowić podstawy do uchylania się od płacenia składek, jeśli umowa faktycznie miała cechy takiej, która stanowi tytuł podlegania ubezpieczeniom społecznym, np. umowy zlecenia. Dlatego też samo nazwanie umowy umową o dzieło nie ma znaczenia, jeśli w rzeczywistości powodowała ona podleganie obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym z mocy prawa. Wola stron nie może bowiem zmieniać ustawy, a czynność prawna nie może zniwelować powstających na tym tle obowiązków publicznoprawnych, w tym w zakresie ubezpieczeń społecznych. Innymi słowy, zasada swobody umów (art. 3531 k.c.) przegrywa z zasadą podlegania ex lege ubezpieczeniom społecznym.
Staranne działanie…
Najbardziej popularne umowy cywilnoprawne, na podstawie których może być świadczona praca, to umowa zlecenia oraz umowa o dzieło. Obie uregulowane są w kodeksie cywilnym.
Zgodnie z art. 734 § 1 k.c. przez umowę zlecenia przyjmujący zlecenie zobowiązuje się do dokonania określonej czynności prawnej na rzecz dającego zlecenie. Zatem w ujęciu kodeksowym umowa zlecenia jest umową zobowiązującą zleceniobiorcę do dokonania określonej przez strony czynności prawnej.
Jednak w myśl art. 750 k.c. przepisy o zleceniu stosuje się także do umów o świadczenie usług, jeżeli nie są one uregulowane odrębnymi przepisami. Powoduje to, że w praktyce przepisy o zleceniu mają bardzo szerokie zastosowanie do wszelkich umów o świadczenie usług, które nie są odrębnie uregulowane.
Umowa zlecenia jest umową starannego działania, czyli wymaga się w niej od zleceniobiorcy nie tyle uzyskania konkretnego rezultatu, ile dołożenia należytej staranności w wykonywaniu powierzonych mu usług.
… czy konkretny rezultat
Natomiast na podstawie umowy o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła na rzecz zamawiającego. Dziełem tym ma być skonkretyzowany przez strony rezultat (efekt). W szczególności dziełem może być konkretny przedmiot materialny, np. baner reklamowy, kosztorys danej inwestycji, projekt architektoniczny.
Umowa o dzieło w odróżnieniu od umowy zlecenia jest umową rezultatu. Jej celem jest osiągnięcie określonego w niej rezultatu, a nie czynność, która przy zachowaniu należytej staranności ma do niego doprowadzić. W orzecznictwie sądowym podnoszono też, że dziełem jest stworzenie czegoś lub przetworzenie do postaci, w jakiej dotychczas nie istniało.
Umowa o dzieło ma zasadniczo charakter jednorazowy, gdyż jej przedmiotem jest wykonanie ustalonego przez strony dzieła. Czas trwania tej umowy jest zwykle konkretnie określony w umowie poprzez wskazanie, że dzieło ma być zrealizowane w ustalonym terminie. Natomiast w przypadku umowy zlecenia czas trwania tej umowy jest wyznaczany nie przez datę oddania dzieła, lecz zwykle poprzez wskazanie okresu, na jaki zawarto umowę, np. trzy miesiące.
Umowa o dzieło zakłada swobodę i samodzielność w wykonywaniu dzieła, a jednocześnie nietrwałość stosunku prawnego. To rozróżnienie może dodatkowo w przypadkach wątpliwych ułatwić ustalenie, jaki rodzaj umowy faktycznie łączy strony.
Cykliczne czynności
Zasadniczo można stwierdzić, że sporządzenie tłumaczenia określonej dokumentacji jest stworzeniem nowego tekstu i dlatego taka umowa ma cechy umowy o dzieło. Nie ma wątpliwości, gdy jest to jednorazowa lub stosunkowo rzadka usługa, oparta na ustalonych z góry kryteriach, a wypłata oznaczonego w umowie wynagrodzenia jest uzależniona od sprawdzalnych efektów.
Inaczej jednak może być to zakwalifikowane, gdy dane tłumaczenie będzie tylko elementem trwałej współpracy stron. Tak też to bywa kwalifikowane w orzecznictwie.
Sąd Najwyższy w wyroku z 6 kwietnia 2011 r. (II UK 315/10) stwierdził, że okoliczność wykonywania umowy o współpracy mającej za przedmiot powtarzalne i takie same usługi, świadczone systematycznie, za stałym wynagrodzeniem, nie pozwala jednocześnie uznać, że są wykonywane odrębne (indywidualne) umowy o dzieło. Tłumaczenie dokumentów z języka angielskiego na polski i odwrotnie nie może być w takiej sytuacji kwalifikowane jako wykonywanie oznaczonego dzieła w rozumieniu art. 627 k.c. Nie jest to czynność właściwa dla umowy o dzieło w sytuacji, gdy tłumacz pozostaje w gotowości do pracy, która polega na powtarzalnym tłumaczeniu dokumentów związanych z działalnością firmy i za którą otrzymuje stałe (miesięczne) wynagrodzenie, a przy tym umowa trwa kilka lat.
Podobnie SN wskazał w uzasadnieniu wyroku z 2 września 2020 r. (I UK 96/19), zaznaczając, że umowy mające za przedmiot tłumaczenie tekstów mogą być traktowane także jako umowy o świadczenie usług. Stwierdził, że wykonanie szeregu powtarzających się czynności, bez względu na to, jaki rezultat czynności te przyniosą, jest cechą charakterystyczną dla umów zlecenia i innych umów o świadczenie usług nieuregulowanych innymi przepisami.
Zdaniem autora
Ryszard Sadlik sędzia Sądu Okręgowego w Kielcach
Jeżeli strony nie zawarły ogólnej umowy o współpracy, lecz tłumaczenia są dokonywane sporadycznie na podstawie odrębnych umów, a ponadto gdy wynagrodzenie tłumacza jest zmienne i zależne np. od objętości tekstu, to moim zdaniem właściwe byłoby uznanie takiej umowy za umowę o dzieło. Także w wyroku z 16 stycznia 2020 r. (III UK 407/18) Sąd Najwyższy dostrzegł możliwość przygotowania tłumaczeń w ramach umowy o dzieło, podkreślając, że przez przetworzenie tekstu w języku obcym powstaje konkretny rezultat w formie tekstu w języku użytym do dokonania tłumaczenia i tylko ten rezultat, a nie czynności do niego prowadzące, mogą stanowić przedmiot umowy stron, zawartej i ukształtowanej w granicach zakreślonych przez prawo, naturę stosunku prawnego oraz zasady współżycia społecznego. Tego rodzaju tłumaczenia spełniają przesłanki dzieła z art. 627 k.c. Posiadają bowiem charakterystyczne, określone treścią umowy cechy, indywidualizujące je i odróżniające od innych tłumaczeń, a ponadto ryzyko związane z konsekwencjami ujawnionych wad tłumaczeń obciąża wykonawcę (tłumacza), zaś każda z umów ma jednorazowy (a nie cykliczny) charakter. W praktyce wszystko zależy więc od ukształtowania przez strony treści umowy oraz od sposobu jej wykonywania. Nie ma natomiast znaczenia dla kwalifikacji umowy to, czy została zawarta z tłumaczem przysięgłym, czy nie, oraz czy dotyczyła wyłącznie dokumentacji technicznej, czy też np. literatury.