A wszystko to w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi, które mają się odbyć 29 marca. Nikt nie wątpił, kto je wygra, ale pozory walki wyborczej były dotychczas w Uzbekistanie zachowywane. Teraz główny aktor zniknął.
Karimow ma 77 lat. Pytanie o to, kto może pokierować najbardziej niezależnym od Moskwy postradzieckim krajem Azji Środkowej, pojawia się nie po raz pierwszy. Wcześniej spekulowano, że na dziedziczkę szykowana jest starsza z dwóch córek, Gulnara, ale rok temu popadła w niełaskę i najprawdopodobniej siedzi w areszcie domowym.
O chorobie Karimowa najpierw poinformował pod koniec stycznia Ludowy Ruch Uzbekistanu, zrzeszający organizacje opozycyjne działające na emigracji. Powołał się nawet na anonimowe źródła rządowe w Taszkencie.
Teraz podchwyciła je poważna agencja prasowa Fergana, informująca o wydarzeniach w całej Azji Środkowej. 28 stycznia po kolacji w swojej rezydencji prezydent miał stracić przytomność, a potem zapaść w śpiączkę. Grupa kardiologów szybko go jednak postawiła na nogi, tak że dwa dni później świętował powrót do zdrowia i przy okazji swoje urodziny. Ale 4 lutego nastąpił nawrót choroby.
Pałac prezydencki oczywiście tego nie potwierdza. Na stronie Karimowa widnieją świeże informacje na temat jego działalności. 11 lutego podpisał dekret o powołaniu nowego rządu (ze starym premierem Szawkatem Mirzijojewem.
Ale ostatnie zdjęcie na portalu pochodzi z 23 stycznia, gdy wystąpił przed obiema izbami parlamentu. 27 stycznia (i w to nie należy wątpić, choć zdjęcia nie ma) przyjął nową ambasador Stanów Zjednoczonych. Dzień później miały się zacząć jego poważne problemy zdrowotne.
Isłam Karimow rządzi żelazną ręką od 25 lat. Został prezydentem w 1990 roku, w ostatnich miesiącach istnienia Uzbeckiej Socjalistycznej Repuliki Radzieckiej.
Starał się uniezależnić kraj od Rosji, konsekwetnie zastępował rosyjskojęzyczne nazewnictwo i napisy uzbeckojęzycznymi, rozpoczął współpracę z USA i Chinami. Trochę zbliżył się ponownie do Rosji, gdy Zachód bojkotował go po krwawej rozprawie z buntownikami w Andiżanie w Kotlinie Fergańskiej (zginęło kilkaset osób).
Skutecznie i brutalnie rozprawił się z opozycją islamistyczną. Inne partie, którym pozwolił egzystować, unikały nawet określania się mianem opozycji wobec Karimowa.
Jego trzej kontrkandydaci w wyborach zaplanowanynch na 29 marca reprezentują właśnie takie partie pseudoopozycyjne (jeden jest z ugrupowania premiera Mirzijojewa).