Chociaż od trzęsienia minęło już dwa dni, służby wciąż szukają ocalałych, którzy mogli przeżyć pod gruzami budynków. Dotychczas stwierdzono 158 ofiar śmiertelnych. Władze obawiają się, że kiedy na zniszczonych obszarach przywrócona zostanie komunikacja liczba ta może gwałtownie wzrosnąć.

Ranne zostały 234 osoby, a 22 uznane są za zaginione. Nieznany jest los ludzi znajdujących się w kilku budynkach, które zapadły się podczas trzęsienia ziemi w mieście Loon, na wyspie Bohol. - Jeśli chodzi o ilość ofiar, to najbardziej ucierpiało miasto Loon, gdzie ciągle trwa usuwanie szkód - mówił Edgardo Chatto gubernator wyspy. Tylko na tej wyspie, zginęło około 100 osób.

Władze podają, że zniszczone zostały m.in. 23 mosty oraz liczne drogi, co utrudnia akcję ratowniczą.

Jak podaje Jamela Alindogan ze stacji Al Jazeera, w tej chwili istnieje obawa, że na Filipinach dojdzie do kryzysu humanitarnego, ponieważ w niektórych miejscach kończy się już żywność i woda.

Prezydent kraju Benigno Aquino zapewnił, że pomoc szybko dotrze do najbardziej potrzebujących. Jednak jak komentuje Alindogan, z jej rozmów z mieszkańcami zniszczonych terenów wynika, że na razie nikt ze strony państwowej nie nawiązał z nimi kontaktu.

- To będzie wymagało wielkiej pracy, ponieważ mnóstwo osób straciło swoje domy - mówi pracownik Czerwonego Krzyża  Patrick Fuller. Jednak jak dodaje, jego zdaniem władze skutecznie odpowiadają na potrzeby poszkodowanych.