Budząca się z politycznego i ekonomicznego letargu Birma staje się atrakcyjnym miejscem dla zagranicznych inwestycji. Przez ostatnie lata wydawało się, że z powodu zachodnich sankcji nałożonych na wojskowy reżim najważniejszym partnerem państwa pozostaną Chiny. Okazuje się jednak, że największy kawałek z birmańskiego tortu wykroją zapewne Japończycy.

Po trwających blisko rok rozmowach z przedstawicielami Japonii prezydent Thein Sein zgodził się na utworzenie specjalnej strefy ekonomicznej w Thilawa nad Oceanem Indyjskim. Japończycy zamierzają stworzyć na obszarze 2400 ha wielkie centrum przemysłowe. Jego dopełnieniem ma być druga, mniejsza strefa przemysłowa w Dawei na południu Birmy. Łączna wartość zawartych porozumień przekracza 21 mld dolarów. W porównaniu z tym zaoferowana przez USA pomoc ekonomiczna w wysokości 76 mln dolarów albo pakiet pomocowy UE szacowany na 200 mln dolarów nie wyglądają imponująco.

Na razie największym partnerem Birmy pozostają Chiny, które zainwestowały w kraju 14 mld dolarów. Analitycy zauważają, że władzom Birmy zależało na znalezieniu nowych inwestorów, którzy byliby w stanie zrównoważyć nadmierne wpływy Pekinu.