Kim Dzong Un się stara, a warunki, które stworzył Donald Trump wspierany przed media, ma komfortowe. Władca północnokoreańskiej twierdzy jest teraz globalnym celebrytą, zainteresowanie wzbudza jego ubiór, fryzura oraz biegający przy limuzynie ochroniarze.
Ubiór i fryzura może i wcześniej intrygowały, ale większe wrażenie robiły wieści o Otto Warmbierze, Amerykaninie, którego zadręczono na śmierć w północnokoreańskim więzieniu, gdzie trafił za kradzież propagandowego plakatu. Albo nagrania z ostrzeliwanym przez kolegów żołnierzem, który uciekał przez granicę na południe. I jedno, i drugie wydarzyło się niedawno - w 2017 roku.
Można się oczywiście łudzić, że będą to ostatnie przykłady prześladowań okrutnego reżimu. Choć wiadomo, że nie będą, bo nawet nikt o to nie walczy. Nie o zmianę ustrojową toczy się gra między Trumpem a Kimem. I nie o prawa człowieka. Lecz o zmniejszenie zagrożenia dla bezpieczeństwa - to z amerykańskiej strony. Oraz o utrzymanie się u władzy Kima dzięki reformom gospodarczym na zapomniany już nieco wzór azjatyckich tygrysów, do czego potrzeba wspartego przez USA otwarcia na świat - ze strony Kima.
Jeżeli ten układ - rezygnacja przez Koreą Północną z atomu i superrakiet w zamian za rozwój ekonomiczny - udałoby się prezydentowi USA osiągnąć, to byłby wielki sukces. I krytyka Trumpa za dogadywanie się z dręczącym obywateli dyktatorem nie byłaby uzasadniona. Ostatecznie Europa też się dogaduje z dręczącymi obywateli dyktatorami (po to by nie dopuścić do zalewu kontynentu przez miliony imigrantów), czego najlepszym dowodem niedawny szczyt Unia Europejska - Liga Arabska w Egipcie. Europejczycy też umieją ocieplać wizerunek mistrzów w łamaniu praw człowieka.
Pytanie tylko, czy taki układ jest możliwy? Trzeba przyznać, że od pierwszego spotkania z Trumpem Kim nie straszy świata atomem i latającymi coraz dalej pociskami balistycznymi. Ale nie pozbył się tych atutów. I tak może pozostać. Bo nawet Trump nie zagwarantuje mu, że gdy się całkowicie zdenuklearyzuje i odrakietyzuje, nie skończy jak Saddam Husajn czy Muammar Kaddafi.