– To cud, że żyjemy – mówili świadkowie sobotniej katastrofy na lotnisku w Surgucie. Gdy pilot uruchomił silnik, siedzący najbliżej kabiny pasażerowie poczuli dym. Chwilę później w kabinie pojawił się ogień.
– Ludzie rzucili się do drzwi awaryjnych, wbiegali wprost w płomienie. Wybuchła panika, uciekający nie zważali na siedzących, skakali niemalże po ich głowach. Wybiegali na skrzydła i zeskakiwali na pas startowy – opowiadali obecni w samolocie członkowie rosyjskiego zespołu Na-Na. Maszyna zapaliła się na ich oczach.
Na pokładzie samolotu znajdowało się 126 osób. Według służb ratunkowych większość pasażerów udało się ewakuować. Świadkowie zdarzenia mówią, że ewakuacji nie było, a ludzie ratowali się sami. Ministerstwo Transportu Rosji nie wyklucza zamachu terrorystycznego. Czarne skrzynki spalonego Tu-154 zostały odnalezione wczoraj. Agencja Nadzoru Transportu zakazała lotów Tu-154B do czasu wyjaśnienia przyczyn awarii. Dwa samoloty tego typu należały do syberyjskiej linii Kogalymavia. Rosja eksploatuje 15 samolotów Tu-154B.