Czterech zamachowców zaatakowało w wigilię ostatniego dnia Aszury, jednego z najważniejszych świąt szyitów. Dwóch z nich zdetonowało ładunki przed meczetem w mieście Chabahar, gdzie odbywała się procesja. Zginęło co najmniej 41 osób. – Wśród ofiar jest wiele kobiet i dzieci – mówił gubernator prowincji Ali Mohammad Azad.
Służby bezpieczeństwa w porę zauważyły trzeciego napastnika. Zanim zbliżył się do tłumu wiernych, w jego stronę posypał się grad kul. Śmiertelnie ranny zdołał jeszcze odpalić ładunek, ale eksplozja nie wywołała większych szkód. Czwarty zamachowiec został aresztowany. Do zamachów przyznała się sunnicka organizacja Dżundallah (Żołnierze Boga), która powstała w 2006 roku. Początkowo zajmowała się napadami i porwaniami. Od roku przeprowadza głównie zamachy samobójcze. – Oskarżany o wspieranie terrorystycznych organizacji Iran sam padł ofiarą terroru – mówi “Rz” Hossein Ladjevardi, szef Stowarzyszenia Irańskich Naukowców w Paryżu.
W październiku 2009 roku Dżundallah przeprowadziła największy zamach od kilkudziesięciu lat, zabijając 50 osób, w tym pięciu członków elitarnej irańskiej Gwardii Rewolucyjnej. Irańskie władze odpowiedziały represjami na bezprecedensową skalę. Podejrzanych o związki z ugrupowaniem łapano i wieszano. W pościgu za przywódcą Abdolmalekiem Rigim agenci wtargnęli nawet na teren Pakistanu. Schwytano go niedługo później na pokładzie samolotu z Dubaju do Kirgizji.
W czerwcu został powieszony.
W odpowiedzi 16 lipca dwóch kuzynów Rigiego zdetonowało ładunki przed meczetem w Zahedanie, zabijając 27 osób i raniąc prawie 300. Znowu wśród ofiar było kilku członków Gwardii Rewolucyjnej.
Dżundallah działa w Sistanie i Beludżystanie, drugiej co do wielkości i zarazem najbiedniejszej prowincji. Twierdzi, że walczy o prawa skupionej tam sunnickiej mniejszości.
– Szyci nie traktują sunnitów jak prawdziwych muzułmanów. Ich meczety są niszczone. Bieda, bezrobocie i prześladowania to główne przyczyny terroru – tłumaczy Ladjevardi.
Działanie ekstremistom ułatwia to, że Sistan i Beludżystan graniczy z Afganistanem i Pakistanem, a sztucznie podzielony region zamieszkują plemiona Beludżów, które czują się dyskryminowane. Część ekspertów uważa też, że sunniccy ekstremiści mogą mieć powiązania również z sunnicką al Kaidą. Ponieważ Dżundallah ma kryjówki po pakistańskiej stronie granicy, gdzie znajduje się duża amerykańska baza, Iran oskarża Zachód o wspieranie ekstremistów. – Z naszych doświadczeń wynika, że za środowym zamachem musiały stać wywiady brytyjski i amerykański – stwierdził deputowany Alaeddin Boroużerdi.
[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora
[mail=w.lorenz@rp.pl]w.lorenz@rp.pl[/mail][/i]