Do incydentu doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. Trzem więźniom udało się odebrać strażnikowi broń i klucze od celi. „Mężczyźni uwolnili innych osadzonych, wdarli się do dyżurki strażników i zdobyli broń. Doszło do strzelaniny. Zginęło sześciu strażników. Przebrani w ich mundury zbiedzy uciekli samochodem skradzionym pracownikom więzienia” – pisał portal Asia-Plus.
Władze w Duszanbe natychmiast wzmocniły ochronę granic w całym kraju. Drogi prowadzące do miast są dokładnie kontrolowane. Sprawdzane są lotniska i dworce. Funkcjonariusze przypuszczają, że więźniowie będą próbowali się wydostać z Tadżykistanu lub ukryć się w górskich terenach. Na wschód kraju przerzucane są wojsko i uzbrojenie. Według tadżyckich mediów zbiedzy zmierzają właśnie w tym kierunku, atakując po drodze posterunki milicji.
Skazani odbywali wyroki od 10 do 30 lat więzienia za przeprowadzony w lipcu ubiegłego roku atak na budynek administracji miasta Tawildar, około 140 km na wschód od Duszanbe. Niektórzy z nich byli związani z uzbeckimi radykalnymi islamistami.
O pomoc w ich schwytaniu tadżycki przywódca Emomali Rachmon poprosił władze w Moskwie i Kabulu (w grupie zbiegów jest sześciu Rosjan i czterech Afgańczyków). Współpracę zaofiarowała Tadżykistanowi rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa. Rachmon obarczył winą za ucieczkę strażników więzienia, zarzucając im niedbalstwo. „Masowe ucieczki z więzień w Tadżykistanie to rzadkość. W ubiegłych latach tamtejsze MSW informowało o jednym, dwóch uciekinierach, których jednak szybko schwytano”– pisał portal Fergana.ru.