Jak wynika z najświeższych, wstępnych danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi za okres styczeń - wrzesień 2022 r. Wielka Brytania pozostaje drugim największym odbiorcą produktów rolno-spożywczych z Polski z udziałem na poziomie 7,8 proc. Wartość eksportu na rynek brytyjski wyniosła 2 700 mln euro, co oznacza wzrost o ok. 27 proc. w porównaniu do analogicznego okresu sprzed roku. Część tych produktów jest sprzedawana właśnie w polskich sklepach z żywnością. W obliczu trudności gospodarczych po brexicie przekładających się w Zjednoczonym Królestwie na braki w zaopatrzeniu w niektóre produkty, placówki te mogą teraz łagodzić odczuwalność sytuacji kryzysowej i mocniej przebijać się do świadomości lokalnych mieszkańców ze „smaczną stroną” Polski.
Brexit powoduje, że łańcuchy dostaw na Wyspach Brytyjskich są zakłócone, a na to nakładają się światowe perturbacje ekonomiczne spowodowane wojną na Ukrainie i globalnym kryzysem gospodarczym. Dlatego Wielka Brytania w tym roku zmaga się z dokuczliwymi niedoborami towarów pierwszej potrzeby. Dochodzi do tego, że nawet na pojedynczych sztukach podstawowych produktów żywnościowych w sieciach handlowych zakładane są elektroniczne znaczniki zabezpieczające przed kradzieżą, a np. w sieci Tesco umieszcza się specjalne bariery bezpieczeństwa mające powstrzymywać kupujących przed wyrywaniem przecenionych produktów z rąk, gdy zaopatrywane są półki.
Pojedynczo i w sieciach
Polskie sklepy są zlokalizowane głównie w Anglii i Walii. Znajdują się też w Szkocji i Irlandii Północnej, choć jest ich tam mniej. Pracują stacjonarnie, przy czym wiele z nich dysponuje dodatkowymi kanałami dotarcia do klientów w postaci opcji dostawy lub sprzedaży wysyłkowej. Oferta jest zróżnicowana. W zasadzie tak szeroka jak to, czym dysponujemy w Polsce, ale stawiająca na to, co mamy najlepszego, czyli: pieczywo, wędliny, różnego rodzaju przetwory, świeże warzywa i owoce w tradycyjnych odmianach, słodycze, słone przekąski, mrożonki, napoje. Często są to też doskonałej jakości kosmetyki polskich marek. Oczywiście bywają sklepy pojedyncze, lecz większe zainteresowanie polskich dostawców mogą budzić te zgrupowane w duże (np. Food Plus) lub średnie (jak Kopernik) sieci ogólnospożywcze. Niektóre polskie sklepy sieciowe lub indywidualne są kojarzone głównie lub wyłącznie z konkretnym rodzajem asortymentu, np. Karpaty czy The Polish Bakery – z pieczywem i słodkimi wypiekami.
Czytaj więcej:
Opinie przekazywane przez Brytyjczyków korzystających z oferty tamtejszych polskich sklepów prowadzących sprzedaż stacjonarną, jak i przez polskich turystów je odwiedzających wskazują, że wciąż nieco do życzenia pozostawia jakość obsługi. Chodzi nie tyle o fachowość, co o braki w okazywaniu pozytywnego nastawienia do klientów, zbyt mało uśmiechu i wychodzenia naprzeciw potrzebom kupujących. Nie da się za to w całości obwinić dzisiejszych ciężkich czasów, ponieważ opisywana sytuacja trwa już od dekad. Zdaje się to wskazywać na pewne uwarunkowania kulturowe. Jednak niezależnie od podłoża sytuacja ta domaga się pilnej zmiany.
Polskie sklepy na Wyspach Brytyjskich mieszczą się obecnie w kilku, być może nawet kilkunastu setkach lokali. Podanie ich dokładnej liczby byłoby z góry obarczone błędem, z uwagi na kilka czynników, głównie zaś na kryzysową sytuację spowodowaną brexitem i wojną w Ukrainie, co dynamicznie uwidacznia się w tym, że niestety pewna liczba lokali handlowych i usługowych, nie tylko tych „polskich”, przestaje funkcjonować i zamyka się, doprowadzona do ostateczności rosnącymi cenami paliwa, prądu, czynszów etc. Jednak wszystko wskazuje na to, że nadchodzące świąteczno-noworoczne szaleństwo zakupowe pozwoli większości z nich wyjść cało z ekonomicznej opresji, dać się poznać nowym lojalnym klientom i w miarę stabilnie przetrwać najbliższe trudne miesiące.