Samolot stracił łączność z kontrolą ruchu lotniczego lecąc z Indonezji do Singapuru. Przedstawiciel ministerstwa transportu Indonezji Hadi Mustofa powiedział, że lot QZ 8501 stracił kontakt z kontrolą ruchu lotniczego w Dżakarcie o godz. 6.17 (0.17 czasu polskiego), 42 minuty po starcie i na godzinę przed planowanym przylotem. Czytaj więcej
Ekspert lotniczy Tomasz Hypki ocenił, że prawdopodobieństwo rozbicia się samolotu jest bliskie 100 procent. Hypki zwraca uwagę, że zaginiony Airbus A320 może lecieć przez maksymalnie 7 godzin.
- Airbus 320-200 to samolot średniego zasięgu, który może latać kilka godzin, ma zasięg ok. 5-6 tys. km. Był gdzieś w połowie lotu, tam jednak jest sporo wysp i pewnie byłby gdzieś zauważony gdyby awaryjnie lądował. Nie mówiąc o tym, że prawdopodobnie dłużej byłaby łączność z załogą. Natomiast jeżeli on się rozpadł w powietrzu, to jego szczątki mogły spaść do morza, teraz jest kwestia znalezienia tych szczątków i oczywiście wyjaśnienia przyczyn tej katastrofy - powiedział w rozmowie z TVP Info.
– Myślę, że w tej sytuacji, która jest, powinniśmy już o tym mówić, zbyt wiele czasu minęło od momentu startu samolotu, by mógł on jeszcze przebywać w powietrzu – dodał.
Według AirAsia na pokładzie znajdowało się 155 pasażerów i siedmioro członków załogi. 157 osób to Indonezyjczycy, trójka obywatele Korei Południowej i po jednej osobie z Singapuru i Malezji. Na pokładzie było 16 dzieci i niemowlę.